środa, 7 czerwca 2017

Złowrogi cień Marszałka



















https://ziemkiewicz.dorzeczy.pl/subotnik-ziemkiewicza/46883/Swiety-Mikolaj-Niepodleglosci.html









"Złowrogi cień Marszałka" to ciekawa książka, do której będę wracał. Jest tu kilka fragmentów, które bardzo mi pasują. Zaś główną zaletą tej książki jest fakt, że RAZ poważnie podchodzi do swoich czytelników. Autor chce wzmocnić Polaków na gruncie realizmu, trzeźwej oceny rzeczywistości nie idąc na łatwiznę tworzenia tanich legend państwowotwórczych. Ziemkiewicz tu także rozlicza się z naiwnymi wierzeniami swego pokolenia z lat osiemdziesiątych. Sceptycznie wtedy podchodził do generała Skalskiego, który tłumaczył młodzieży, że WRON prowadzi misję stabilizacyjną w obliczu groźby interwencji wojsk Układu Warszawskiego. Idealizowanie marszałka Piłsudskiego i całej II Rzeczypospolitej było zrozumiałe na tle szarości schyłkowego PRL, ale w dalszym ciągu stanowiło karmienie się mitem. Zaś celem Autora jest zakończyć życie w micie. To znaczy żyć dalej, ale już w twardej rzeczywistości takiej jaka ona jest bez upiększania. Cudownie i słodko jest wieść życie romantycznego patrioty, jeszcze piękniej polec w kolejnym powstaniu, ale czas już odłączyć się od macierzy hurrapatriotyzmu i zająć się zimnym liczeniem zysków i strat dla narodu polskiego.

Ziemkiewicz ukazuje jak wojna domowa z maja 1926 zdławiła polski republikanizm i następnie doprowadziła do Polski autorytarnej, a przez to nieudolnej, która stoczyła się w piekło września 1939 i tam spłonęła. Dla mnie osobiście cały okres II RP jest ważny i potrzebny ponieważ tamta Polska jest fundamentem PRL. Nawet sama nazwa Polska Ludowa została wymyślona w okresie pierwszej wojny światowej w środowiskach PPS oraz PSL. Po roku 1945 przejęta przez komunistów. Ziemkiewicz celnie przypomina, że takie określenia jak karły reakcji, przewodnia siła narodu, prywatna inicjatywa pochodzą z języka Sanacji. Upadek Polski marszałków Piłsudskiego i Rydza-Śmigłego pozwolił na powstanie PRL, czyli nowej (częściowo lepszej) formy polskiej państwowości zależnej od czerwonej Moskwy przy faktycznej obojętności Zachodu. Paradoksalnie ta biedna PRL okazała się trwalsza od II RP, a do tego potrafiła się przepoczwarzyć w III RP.

Obecnie szeroko rozumiani narodowi demokraci starają się budzić ducha polskiego republikanizmu, czemu się przyglądam z przychylną neutralnością. Polecam ZCM jako ważny głos w dyskusji.






Przy okazji kilka zdań na temat tej antykomunistycznej prawicy, której przeszkadza nawet akcja Wisła z 1947. W środowiskach konserwatywnych cały ten ZSRR jest równo krytykowany i przeciwstawiany tej prawdziwej, białej Rosji. Jako zwolennik polskiego nacjonalizmu uważam, że w roku 2017 można spokojnie pisać, że rewolucja bolszewicka osłabiła Rosję i uczyniła z niej państwo wrogie Zachodowi. Komuniści zerwali sojusz carskiej Rosji z Zachodem i dzięki temu młoda II Rzeczpospolita stała się istotna dla Francji. Gdyby Rosja pozostała pro zachodnia i kapitalistyczna wówczas Polska faktycznie kończyłaby się na linii Curzona. Ziemie na wschód od Bugu byłyby areną wojny hybrydowej pomiędzy Polakami, a Ukraińcami i Litwinami. Oczywiście przy cichym wsparciu niemieckiej Abwehry i rosyjskiej ochrany. Celem Berlina i Petersburga byłaby destabilizacja oraz wieloletnie osłabienie państwa polskiego wykorzystując napięcia etniczne i gospodarcze... To ja już wolę jednonarodową PRL (posiadającą cały Śląsk i szeroki dostęp do Bałtyku) oraz jej kontynuatorkę i następczynię III RP.


Cat Mackiewicz słusznie zauważył: Dla Anglików byłoby wygodniej, aby Polski wcale nie było, bo wtedy byłaby bezpośrednia granica rosyjsko-niemiecka, a więc większa możliwość tarć i krótkich spięć.
















1928















                                                 Adam Kuryłowicz - postać godna uwagi.

W roku 1926 jako przedstawiciel Związku Zawodowego Kolejarzy poparł zamach marszałka Piłsudskiego. W II Rzeczypospolitej działał w PPS, a w PRL zapisał się do PZPR. Można? Można.
 

                                   https://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Kury%C5%82owicz




























list gen. Tadeusza Rozwadowskiego do szefa MSWoj. gen. Lucjana Żeligowskiego  - 1924

















1935 - Niemcy grały na czas by się wzmocnić militarnie i gospodarczo, a następnie planowali zepchnąć Polskę do roli satelity Rzeszy na wzór Słowacji czy państwa Vichy. W tym wariancie były zabór pruski zostałby wyjęty spod administracji Warszawy i uznany za wspólny obszar niemiecko-polski gdzie oba języki miałyby status urzędowych. Dopiero ewentualne pokonanie ZSRR mogłoby dać Warszawie jakieś nabytki terytorialne na wschodzie kosztem Białorusinów i Ukraińców. Choć z tą Ukrainą to sprawa wielce wątpliwa, bo banderowcy mieli dobre relacje z Berlinem i Niemcy chętnie grali tą kartą.








1933 - pojednawczy rysunek z niemieckiej prasy









3 września 1939 - nasi sojusznicy wypowiedzieli wojnę III Rzeszy o czym donosi tygodnik Światowid.































RAZ z rozpędu i przesadnie twierdzi jakoby Zemsta Wajdy rytualnie potępiała sarmackie wady i tym samym wpisywała się w narrację Gazety Wyborczej. To już jest szukanie dziury w całym i ostatnie stadium michnikofobii. Zwyczajnie Fredro napisał świetną komedię, którą warto ekranizować i tyle.


Trzeba pochwalić Ziemkiewicza, że jako Polak nacjonalista rozumie nacjonalizm Ukraińców i Litwinów. Przytomnie zauważa, iż pretensje ukraińskie do ziem wokół Lwowa nie były mniej uzasadnione niż polskie do Śląska. Dalej czytamy, że odzyskanie niepodległości miało charakter połowiczny - Polska odrodziła się w granicach niby etnicznych, ale z jedną trzecią ludności niepolskiej... Wg mnie piastowskie granice Polski Ludowej po roku 1945 okazały się lepszą trampoliną do pełnej niepodległości niż trwanie w starym świecie kapitalizmu i monarchizmu. Rozmach z jakim Socjalizm poprawił granice i skład etniczny naszej części Europy w latach drugiej wojny światowej jest kapitałem, na którym dziś Patriotyzm i Socjalizm może budować bezpieczną i zasobną Polskę. Oczywiście bardziej w stylu Andrzeja niż Antoniego.















Jan Engelgard o ZCM


Ziemkiewicz wydał kolejną książkę "endecką" - jest ona tak jak poprzednie niejednoznaczna. I tu widać stare fobie i braki w wiedzy, choć całość jest raczej pożyteczna. Ale ciąży na niej chęć odcięcia się od "prymitywnej" endecji. Widać to w tym fragmencie:
"Bitwa Warszawska poprowadzona była bez wątpienia znakomicie, zresztą nie ma o czym dyskutować, wystarczająco świadczy o tym jej efekt. Próby odebrania tej zasługi Piłsudskiemu i przypisywanie jej bądź to generałowi Weygandowi, bądź Rozwadowskiemu, częste w endeckiej publicystyce i historiografii, jako autorom planu operacyjnego, są przejawem małostkowości i politycznego zacietrzewienia. Bitwę wygrywa ten, kto dowodzi całością, a nie autor jej założeń, nawet gdyby te założenia – co w dziejach wojskowości jest niezmiernie rzadkie – zrealizowały się w stu procentach”.
No i pudło. W tej sprawie nasza dzisiejsza wiedza pozwala stwierdzić, że Piłsudski nie tylko nie był autorem ostatecznej koncepcji bitwy, ale - co ważniejsze - nie "dowodził całością" (co sugeruje autor), tylko częścią, o czym powinien wiedzieć. Poza tym, w latach 20., to nie endecja promowała Rozwadowskiego. Dopiero Jędrzej Giertych po 1945 uczynił to bardzo dobitnie. I chyba tu jest źródło tej opinii Ziemkiewicza na ten temat. Nie lubi Giertycha, więc żeby nie być z nim kojarzony, napisał nieprawdę. To samo zrobił w odniesieniu do "białej" Rosji Denikina. Powtórzył oklepane frazesy...











"Czarna księga polskiej reakcji. Prawda o endecji. W piętnastą rocznicę zamordowania pierwszego Prezydenta Rzeczypospolitej Gabriela Narutowicza.", PPS, Kraków 1937, ss. 22-23.













czasopismo środowisk narodowo demokratycznych










http://polskaludowa102.blogspot.com/2017/02/rafa-ziemkiewicz-mody-technik.html


http://polskaludowa102.blogspot.com/2017/05/rafa-ziemkiewicz-odgosy.html



http://polskaludowa102.blogspot.com/2016/09/jerzy-jaruzelski-stanisaw-cat.html




























Toruń 1939 - Liga Morska i Kolonialna domaga się polskich kolonii w Afryce. Nie tędy droga do mocarstwowości. Przecież taka Finlandia nigdy nie miała żadnych kolonii, a poziom życia ma wyższy niż Francja.

Część Polaków słabo sobie radzi z faktem, że jesteśmy państwem za małym, by uchodzić za duże, i za dużym, by się uznać za małe.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz