sobota, 22 stycznia 2022

Powstanie Styczniowe

 

































Jenny Marks - the cross (on the photogram of Jenny) is the Polish 1864 Insurrection Cross





































22 stycznia 1963 - otwarcie Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej




















Czterej pancerni i pies











poniedziałek, 13 grudnia 2021

Jędrzej Giertych - grudzień 1982

 
























Ustanowienie rządów wojskowych

Dnia 13 grudnia 1981 roku nastąpił w Polsce przewrót polityczny, który ustanowił rządy grupy wyższych dowódców wojskowych.
Przewrót ten wywołał w całym świecie falę gwałtownego potępienia. Rządy i parlamenty, prasa, radio i telewizja, literaci, uczeni i artyści wszystkich krajów Zachodu, także i wielu duchownych kilku wyznań, podnieśli jednogłośny protest przeciwko temu, co się w Polsce stało. Niektóre rządy – z rządem amerykańskim na czele – połączyły ten protest ze zwróconą przeciwko Polsce czynną akcją w postaci sankcji gospodarczych, uderzających już nie w sprawujący w Polsce władzę rząd, lecz w Polskę, jako kraj i naród.
Oburzenie ogarnęło także liczne rzesze ludności Polski, te mianowicie jej odłamy, które ogarnięte były nastrojami rewolucyjnymi i życzyły sobie tego, by rewolucja rzeczywiście doszła do skutku i poczuły się teraz rozczarowane tym, że rewolucja została zahamowana. Te polskie zorganizowane ośrodki, które znajdują się poza zasięgiem władzy rządu w Warszawie, a więc przede wszystkim ośrodki emigracyjne, tj. emigracyjna prasa i emigracyjne organizacje – nie w całości, ale na ogół w większości – zajęły stanowisko identyczne z postawą rządów zachodnich i zachodnich środków masowego przekazu, zarówno jak z postawą tych odłamów społeczeństwa polskiego w Polsce, które czują się solidarne z KOR-em i z KOR-owską mafią w szeregach „Solidarności”. Jest to w dużym stopniu owocem propagandy: propaganda zachodniego radia, telewizji i prasy, oraz postawa zachodnich rządów i kół politycznych w sposób niemały wywiera wpływ na sposób myślenia wielu Polaków, zwłaszcza mieszkających w krajach Zachodu.
Szczególną rolę odgrywa tu wpływ Radia Wolna Europa i niektórych wydawnictw, ulegających wpływowi tego Radia – a przecież Radio to nie jest wyrazicielem opinii polskiej, lecz jest placówką utrzymywaną i finansowaną przez rząd amerykański i jest obsługiwane przez personel przez władze amerykańskie mianowany.
Obok wpływu wywieranego przez prawie jednomyślny pogląd państw i społeczeństw, oraz środków masowego przekazu Zachodu, wywarła na poglądy i postawę owych środowisk polskich, głównie emigracyjnych, wpływ także i postawa KOR-u i w ogóle całego obozu rewolucyjnego w kraju. Do środowisk tych przyłączyli się także i niektórzy członkowie aparatu dyplomatycznego Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z ambasadorami tej Rzeczypospolitej w Waszyngtonie i Tokio na czele.
Nietrudno zrozumieć, dlaczego w kraju obóz KOR-u, piłsudczyków i innych zwolenników i organizatorów rewolucji przyjął przewrót 13 grudnia z oburzeniem. Co się zaś tyczy oceny tego przewrotu przez rządy, opinię publiczną i środki masowego przekazu krajów Zachodu, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że powodują się one nie względem na dobro Polski, ale własnym interesem, tak jak go ze swych egoistycznych powodów pojmują. Liczyły one na to, że rewolucja w Polsce spowoduje wkroczenie wojsk sowieckich do Polski i wojnę polsko-rosyjską, lub jakiś inny wielki wstrząs, który zaabsorbuje Rosję Sowiecką w jeszcze większym stopniu niż wypadki w Afganistanie. Doznały one pod tym względem zawodu, gdyż przewrót 13 grudnia rewolucję polską zahamował. Stąd zrozumiała ich wściekłość. I zrozumiały gniew, zwrócony raczej przeciwko Polakom, niż przeciwko Rosji. A ci Polacy, którzy wpływowi sposobu myślenia krajów Zachodu ulegają, najczęściej nie potrafią sobie sformułować własnej, polskiej oceny wydarzeń, lecz powtarzają oceny cudzoziemskie. Polska sprawiła Zachodowi zawód. Trzeba ją za to ukarać.
Zapewne nie spodoba się to niektórym moim czytelnikom, lecz oświadczam otwarcie, że uważam, że dobrze się stało, iż omawiany tu przewrót w dniu 13 grudnia nastąpił.
Oczywiście nie cieszy mnie fakt dyktatury wojskowej; zwolennikiem dyktatury wojskowej w zasadzie nigdy i nigdzie nie jestem, choć przyznaję, że istnieją czasem sytuacje, gdy jest ona jedynym ratunkiem i że uniknąć jej wtedy nie można. Martwię się, że polała się w Polsce krew; za poległych odmawiam Wieczny Odpoczynek. Współczuję licznym zastępom internowanych i ich rodzinom. Martwię się, że niektóre formacje, zwłaszcza oddziały specjalnej milicji, znanej pod skrótem ZOMO, podobno zrekrutowane częściowo z elementów kryminalnych, zachowywały się (w przeciwieństwie zresztą do oddziałów wojskowych i reszty milicji) źle i brutalnie.
Ale przede wszystkim uważam, że dobrze się stało, że znalazł się ktoś, kto umiał nagłym aktem woli przeszkodzić dojściu do skutku rewolucji, która wiodła Polskę pod każdym względem ku katastrofie: byłaby spowodowała wojnę Polski z Rosją zakończoną klęską, a może wojnę domową w samej Polsce, byłaby wprawdzie być może powołała do życia nowy rząd w Polsce, ale byłby to rząd wcale nie lepszy od rządów dotychczasowych, ale od nich gorszy i byłaby Polskę wewnętrznie rozstroiła, pogrążając ją w jeszcze większej ruinie. Cieszę się także, że cała operacja wprowadzenia stanu wojennego przeprowadzona została tak sprawnie i prawie że bezboleśnie.
Tak jest, polała się krew. Poległo, jak mówią jedni, 7 Polaków, a jak mówią inni, dużo więcej. Nawet owa liczba 7 poległych, jeśli jest prawdą że tylko tylu poległo, jest faktem bolesnym. Bardzo to smutne, że się krew polska polała. Ale trzeba pamiętać, że gdy Piłsudski w maju 1926 r. dokonywał swego zamachu stanu i ustanawiał dyktaturę swej politycznej kliki, poległo przy tej okazji w ciągu trzech dni 379 Polaków, a 920 zostało rannych. Trzeba mieć jakieś poczucie proporcji. Trzeba zdawać sobie z tego sprawę, że od rzeczy złych, bywają czasem jeszcze gorsze.
ZOMO zachowywało się brutalnie. A fakt internowania licznych prawdziwych lub domniemanych przeciwników nowo ustanowionego porządku był operacją, która nikogo nie może cieszyć. Ale jednak w sposób oczywisty starano się oszczędzić internowanym cierpień i niewygód, o ile można było ich uniknąć; choć w niektórych wypadkach jednak podobno ich nie uniknięto. I jakoś nie słyszymy o wydarzeniach podobnych do zamordowania bohatera wojny 1920 roku, generała Zagórskiego. Albo takich, jak bicie i poniewieranie w sposób uchybiający godności zasłużonego byłego premiera Witosa i sprawcę odzyskania Górnego Śląska przez Polskę, Korfantego. Dzisiejszy stan wojenny w Polsce to jednak nie jest to samo, co system, który powołał do życia więzienie na Antokolu, Brześć i Berezę Kartuską. To także nie jest system Bermana, Bieruta i Stalina. A co do ZOMO, sprawcy przewrotu posłużyć się musieli tymi narzędziami, jakie mieli do dyspozycji. A te narzędzia były takie, jakie były.
Trzeba także, robiąc porównania z zamachem Piłsudskiego z roku 1926, mieć na uwadze, że przewrót grudniowy 1981 roku zwracał się przeciwko narastającej rewolucji, grożącej Polsce wielkimi klęskami, oraz przeciw ruchowi, który nie był jeszcze legalnie ustanowioną instytucją ustroju państwowego. Natomiast przewrót majowy Piłsudskiego z 1926 roku nie zapobiegał żadnym klęskom, oraz skierowany był przeciwko faktowi utworzenia rządu, który był wyrazem woli znacznej większości polskiego narodu, wyrażonej w wolnych wyborach. Był to rząd wyłoniony przez większość parlamentarną, złożoną ze 100 endeków, 83 członków grup pokrewnych endecji i 53 prawicowych ludowców Witosa, razem 236 posłów-Polaków, przeciwko którym opozycję stanowiło 41 socjalistów, 6 komunistów, 64 ludowców lewicowych, a nadto 35 Żydów, 20 Ukraińców, 17 Niemców i 11 Białorusinów, razem 111 Polaków i 83 nie-Polaków, czyli razem 194 posłów popieranej przez Piłsudskiego opozycji.
O obecnym systemie rządów w Polsce mówi się w niektórych wypowiedziach prasowych polskich na emigracji i w niektórych audycjach radiowych tak, jakby zastąpił on i obalił ustrój, oparty na wolności. W istocie, zarówno ten system, jak system rządów przez przewrót 13 grudnia obalony, jest otwarcie i ostentacyjnie systemem komunistycznym. Rządy komunistyczne zaprowadzone w Polsce zostały nie dopiero od 13 grudnia 1981 roku, ale od roku 1945 (w Lubelskiem od 1944) i podstawą ich są umowy zawarte w Teheranie i w Jałcie, których wybitnymi uczestnikami były obok Związku Sowieckiego także Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Przewrót grudniowy nie obalił ustroju, opartego na wolności; to nie było coś, co by przypominało przewrót majowy 1926 r. Wszystko się odbyło w ramach porządku jałtańskiego. Można porównywać rząd Jaruzelskiego z rządami Gierka, Gomułki, czy Bermana i Bieruta, a więc rozróżniać rozmaite metody poruszania się Polski w ramach porządku jałtańskiego i rozmaite odcienie systemu komunistycznego. Ale głoszenie, że obecny stan rzeczy stał się przekreśleniem ustroju parlamentarnego jest oczywistym, demagogicznym głupstwem. Porównując rząd Jaruzelskiego z rządami Gierka i Gomułki, już nie mówiąc o terrorystycznych rządach Bermana (dla których Bierut stanowił tylko parawan), stwierdzić trzeba, że przewrót 13 grudnia jest wyraźną zmianą na lepsze.
Nie mogę się zgodzić z poglądem, że przewrót 13 grudnia był posunięciem politycznym sowieckim. Wszystko wskazuje na to, że było to posunięcie polskie. Grupa wojskowa polska uznała za potrzebne położyć tamę rozwijającej się anarchii i szykującej się rewolucji i dokonała przewrotu siłami polskimi i w interesie polskim. Nawet gdyby się interes sowiecki tutaj z interesem polskim zbiegał, nie oznaczało by to jeszcze zależności przewrotu polskiego od interesów sowieckich. Ale mam wątpliwości, czy rzeczywiście ten polski przewrót interesom sowieckim odpowiadał. Myślę, że Sowiety pogodziły się z faktem tego przewrotu i przyjęły go do wiadomości; ale go nie inspirowały, a już tym bardziej nie nakazały.
Nie sądzę, by przewrót wojskowy w jakimkolwiek kraju, rządzonym przez komunistów odpowiadał interesom grupy sprawującej władzę na Kremlu. Jest to dla tej grupy niebezpieczny precedens z punktu widzenia sytuacji wewnętrzno-rosyjskiej. Od czasów Lenna i Trockiego, poprzez czasy Stalina, aż do czasów Chruszczowa i Breżniewa, z pewnością nigdy władcom sowieckim nie uśmiechała się myśl, że władza państwowa mogłaby się dostać w ręce grupy generałów.
Oczywiście, ci generałowie są członkami partii komunistycznej. Generał Jaruzelski jest formalnie główną osobą tej partii w Polsce. Cała sprawa rozegrała się w obozie komunistycznym. Ale przecież władcy sowieccy nie życzą sobie nie tylko opozycji antykomunistycznej, lecz także opozycji i po prostu odrębności odmiennych klik istniejących w obrębie ich własnego obozu. Obawiają się trockistów. I patrzą niechętnym okiem na takie kliki komunistyczne, jak klika Tity w Jugosławii, klika chińska, czy różne kliki euro-komunistyczne w Europie zachodniej. Klika komunistycznych generałów w Polsce, to nie są trockiści, ani także to nie są członkowie kliki titowskiej czy chińskiej. Ale także to nie są czystej wody stalinowcy czy breżniewowcy. To jest grupa osobna. A jeśli grupa ta ma jakieś powiązania z jakimiś grupami w Rosji – to chyba raczej z jakimiś grupami generalskimi, co z pewnością nie jest szczególnie po myśli cywilnych władców sowieckich.
Robi się na Zachodzie wielką kwestię z tego, że przewrót 13 grudnia nie mógł być zaimprowizowany i musiał być zawczasu przygotowany. Ależ oczywiście! Takich rzeczy się nie improwizuje. Jest obowiązkiem wojska mieć zawsze gotowe plany na wszelkie ewentualności. Jakże wielką jest wina sztabu polskiego, wina marszałka Rydza-Śmigłego i generała Stachiewicza, że nie przygotowali planu wojny z Niemcami jeszcze w okresie beckowskiego okresu polityki przyjaźni z Niemcami, lub jeszcze wcześniej, że zaczęli taki plan improwizować dopiero wiosną 1939 r. Plany robi się na wszelki wypadek, na wszelkie nawet najbardziej nieprawdopodobne ewentualności, z tym, że się może z nich żadnego użytku nie będzie trzeba robić. Generał Jaruzelski powziął decyzję zrobienia przewrotu – i rzecz prosta, nie musiał planu tego przewrotu improwizować. Plan ten był z pewnością gotowy; co najwyżej może tylko trzeba było ten plan w jakichś szczegółach poprawić, Ale istota rzeczy polega nie na tym, że istniał przygotowany plan, ale na tym, że powzięta została decyzja by plan ten wykonać i że wykonano go z zachowaniem ścisłego sekretu, sprawnie i skutecznie.
Czy Rosja dopomogła do wykonania tego planu? Być może że pomogła. Trudno uwierzyć, by generał Jaruzelski dokonał swego przewrotu bez zawiadomienia rządu sowieckiego o swoim zamiarze. Wiemy – cała prasa na Zachodzie o tym pisała – że telefonicznie zawiadomił o tym z góry księdza Prymasa Glempa. Oczywiście to nie to samo. Ale to jest jednak dowód, że sekret swoich planów, tam gdzie trzeba, ujawniał. Było rzeczą słuszną uprzedzić rząd sowiecki o tym, co się miało stać, by uniknąć narażenia się na jakieś niespodzianki z tej strony; a także by okazać, że operacja nie jest pomyślana jako akt wrogi wobec sowieckiego sąsiada. Jest także rzeczą prawdopodobną, że poproszono rząd sowiecki o jakąś mniejszej skali pomoc. Mówi się o tym, że potrzebne afisze i ulotki drukowano za granicą, by uniknąć zdradzenia sekretu przez drukarzy-Polaków, gdyby to oni tę robotę wykonywali. Mogła być podobnej skali pomoc i w innych sprawach.
Fakt korzystania z nie nadmiernie dużej pomocy zewnętrznej nie umniejsza suwerenności własnych poczynań i własnych aktów woli. Nikt nie kwestionuje tego, że w wojnie domowej hiszpańskiej obie strony działały suwerennie, mimo że po stronie białych obecne były formacje lotnicze i pancerne niemieckie i nawet włoskie formacje piechoty, a po stronie czerwonej brygady międzynarodowe, dostarczone przez Związek Sowiecki (jedną z nich dowodził Polak, generał „Walter” czyli Świerczewski), nie mówiąc o sprzęcie lotniczym dostarczonym przez Francję i wszelkim innym sprzęcie wojennym dostarczonym przez Sowiety. A tak samo suwerenności Wielkiej Brytanii nie umniejsza dzisiaj fakt istnienia na jej terytorium baz lotniczych amerykańskich, a suwerenności Francji nie umniejszała w 1914 roku obecność na francuskim terytorium brytyjskiego korpusu ekspedycyjnego i jego udział w bitwie nad Marną.
Możliwe że Sowiety w czymś generałowi Jaruzelskiemu w przewrocie pomogły. Ale jeśli tak było – to była to pomoc małej skali i o znaczeniu drugorzędnym. Istotą rzeczy jest to, że nie było interwencji sowieckiej i że nie wkroczyły do Polski wojska sowieckie. Rządy generała Jaruzelskiego są tak samo rządami grupy politycznej polskiej, jak rządy Tity w Jugosławii były od początku i przez cały czas później rządami grupy politycznej jugosłowiańskiej. Ta jest tylko różnica, że Polska pod obecnymi rządami jest sojuszniczką Rosji, podczas gdy przynależność titowskiej Jugosławii do obozu rosyjskiego w polityce światowej była luźniejsza. Inwazja sowiecka przeciwko Polsce, na którą się tak bardzo zanosiło – inwazja, w dodatku połączona prawdopodobnie także i z inwazją wojsk wschodnioniemieckich – miejsca nie miała. Przewrót 13 grudnia uratował Polskę nie tylko przed rewolucją i anarchią. Uratował ją także przed bezpośrednim niebezpieczeństwem najazdu rosyjskiego, a być może wspólnego rosyjsko-niemieckiego.
Ja nie wiem, kto to jest generał Jaruzelski. Wiem o nim tylko rzeczy zewnętrzne, ogólnie wiadome. Wiem że urodził się w lipcu 1923 roku, a więc w chwili wybuchu II wojny światowej miał 16 lat. Był synem rodziny ziemiańskiej, podobno bardzo patriotycznej. Był w roku 1939 wywieziony z matką i siostrą do Rosji. Był w Rosji najpierw robotnikiem. W r. 1943, a więc mając lat 20 wstąpił do wojska polskiego w Rosji. Brał udział w wojnie z Niemcami jako oficer liniowy, w walkach nad Wisłą, Bałtykiem, Odrą i Łabą, odznaczony był krzyżem Virtuti Militari i dwukrotnie Krzyżem Walecznych. Odbył potem wyższe studia wojskowe, był dowódcą dywizji i wykładowcą w Akademii Sztabu Generalnego. W latach 1962-1965 był wiceministrem Obrony Narodowej, w latach 1965-68 Szefem Sztabu, w latach od 1968 roku ministrem Obrony Narodowej. Od r. 1964 był członkiem Komitetu Centralnego PZPR, od 1971 członkiem Biura Politycznego tego Komitetu. (Dane z Małej Encyklopedii Powszechnej PWN, str. 320 i ze „Słowa Powszechnego” w Warszawie z 12 lutego 1981).
Do wybuchu wojny był uczniem gimnazjum oo. marianów na Bielanach w Warszawie. Zdawał tam małą maturę. Miał tam reputację chłopca religijnego i patriotycznego. Był synem rodziców głęboko wierzących. (Dane od jednego z byłych jego kolegów w londyńskim „Dzienniku Polskim” z 29 grudnia 1981). Znałem szkołę ojców marianów dobrze; była to jedna z najlepszych szkół katolickich w Polsce. Przyjaźniłem się z niektórymi z jej profesorów. Jej dyrektorem był znakomity pedagog, dziś już nie żyjący, ojciec Józef Jarzębowski, autor prac o Romualdzie Traugucie, autor także wspólnych ze mną notatek o rozmowach z generałem Józefem Hallerem, w czasie wojny opiekun wywiezionych dzieci polskich w Meksyku, po wojnie pierwszy dyrektor gimnazjum polskich ojców marianów w Henley nad Tamizą w Anglii.
Tak więc generał Jaruzelski do ukończenia 16 lat był uczniem dobrej, polskiej, katolickiej szkoły. Cierpiał potem los wspólny wielu Polakom, wywiezionym do Rosji. A potem służył – chlubnie – w wojsku polskim, w tej formacji, do której dostać się potrafił. A jeszcze później został członkiem partii, zajmującej w Polsce miejsce partii komunistycznej.
Jakie jest jego rzeczywiste oblicze? Trudno to wiedzieć, nie mając bliższych danych. Przypuszczeń można snuć całą gamę. Jedno jest pewne: że to jest zapewne polski patriota. Jaki jest jego stosunek do religii? Wychowanek katolickiej szkoły mógł się uformować jako katolik, może jawny, a może utajony. Ale mogło się także stać odwrotnie. Zdarza się czasem, że chłopiec czy dziewczyna, wychowani w rodzinie katolickiej, oraz w katolickiej szkole, czy w ogóle w katolickim środowisku, nagle tracą wiarę i stają się z czasem przez reakcję wobec tego, co w nich wpajano i co w końcu odrzucili – zacieklejszymi wrogami wiary i prześladowcami Kościoła, niż ci, którzy nigdy żadnego katolickiego wychowania nie otrzymali.
Powtarzam: nie wiem, kto to jest naprawdę generał Jaruzelski i jakie jest jego rzeczywiste duchowe oblicze. Ale bez względu na to, czy stał się dyktatorskim władcą katolickiego kraju, odczuwając utajoną solidarność z duchem tego kraju, czy też tylko okoliczności przypadkowe go do roli tego władcy doprowadziły, jest faktem że – być może tylko w wyniku tych okoliczności przypadkowych, a być może całkowicie świadomie – znalazł się w położeniu gdy chce i może, lub tylko jest zmuszony prowadzić politykę słuszną. Może się on nam podobać lub nie, ale w istniejącej sytuacji nic sposób nie uznać, że reprezentuje on politykę prawidłową i że wszyscy Polacy kochający ojczyznę i życzący jej dobra, powinni mu w jego dzisiejszej roli sternika polskiej nawy państwowej udzielić poparcia.
Tym, którym powyższe słowa nie trafiają do przekonania, stawiam pytanie; w takim razie komu chcecie udzielić poparcia? Chcecie by faktyczną – a może i formalną – władzę w Polsce objęli Kuroń, Michnik, Geremek, Bujak i im podobni? – Wolne żarty!
Jest znamienne, że gen. Jaruzelski nosi rangę generała armii i nie postarał się o rangę marszałka (którą z pewnością łatwo byłoby mu uzyskać), a więc nie zamierza stanąć w jednym szeregu z Piłsudskim, Rydzem-Śmigłym, Rola-Żymierskim i Rokossowskim. Osobiście uważam, że to o nim i o jego narodowym instynkcie świadczy raczej dobrze.
Mamy dziś w Polsce, w istocie, dyktaturę wojskową. Jest to dyktatura generałów-komunistów. Ale są to nie tylko komuniści. Są to też i generałowie.
Napisałem już wyżej, że nie jestem zwolennikiem dyktatur wojskowych. Napisałem jednak także, że bywają sytuacje, gdy dyktatura wojskowa może być jedynym ratunkiem. Już starożytny, republikański Rzym znał instytucję dyktatury – jako zjawiska konstytucyjnego wyjątkowego i tymczasowego, mającego za zadanie przeprowadzić nawę państwową przez okres jakiegoś historycznego kryzysu.
Szkocki tradycjonalista-katolik, Hamish Fraser, wydawca czasopisma „Approaches”, głosi pogląd, że dzisiejszy kryzys polityczny w całym świecie być może będzie kiedyś przezwyciężony przez sojusz wojska i Kościoła. O ile dobrze go rozumiem, ma on na myśli zarówno Amerykę Południową (gdzie parlamentaryzm nie jest przecież żadnym lekarstwem), jak i Rosję, gdzie, kto wie, może nastąpi kiedyś przemiana polegająca na wspólnej akcji politycznej wojska i cerkwi.
Wojsko jest dziś w większości krajów w ręku sił zgoła nie chrześcijańskich. W Polsce generałowie są komunistami. W Ameryce Łacińskiej i w wielu innych zakątkach świata są bardzo często masonami. Ale wojsko z samej swojej natury oparte jest na zasadach, które czynią je twierdzą patriotyzmu. Podstawą wojska jest służba ojczyźnie. Duchem wojska jest duch poświęcenia, ofiary, służby, także i dyscypliny. Jakież to jest odmienne od ideałów hedonizmu, dobrobytu, komfortu, egoizmu, troski o własne interesy materialne! Masońskość dobrych żołnierzy, zwłaszcza jeśli są to żołnierze prawdziwi, a nie przebrani w mundury politykierzy lub bojówkarze, jest z pewnością połowiczna. I tak samo z pewnością połowiczna jest prawowierność marksistowska żołnierzy-komunistów.
Więcej zaufania budzą we mnie rządy komunistów-generałów, niż wszystkich Gierków, Gomułków i Bierutów, już nie mówiąc o Bermanach, a także o Michnikach i Kuroniach. A skoro sytuacja polityczna dzisiejsza, oparta o system umów jałtańskich, nie pozwala na obalenie rządów komunistycznych, wolę rządy „junty” generała Jaruzelskiego, nawet jeśli jest on prawowiernym komunistą (co zresztą wcale nie jest takie pewne), od rewolucji, której wodzami byliby polscy trockiści.
Także i w Polsce już się odzywają glosy o potrzebie sojuszu „szabli i kropidła”. Najwidoczniej myśl o takim sojuszu wisi już w świecie w powietrzu.
Życzę generałowi Jaruzelskiemu, by umiał zawrzeć porozumienie z Kościołem. Życzę sternikom polskiego Kościoła, by wyzwolili się spod podszeptów pro-rewolucyjnych i pro-masońskich katolickiej lewicy modernistycznej i „niepokornej” i umieli wejść w rozumne porozumienie z tymi, co dziś w Polsce sprawują polityczną władzę.


























sobota, 21 sierpnia 2021

Gazeta Polska - 1939

 



Polska przed 1939 ze swoimi rozpostartymi granicami i wrogimi mniejszościami nie mogła być krajem demokratycznym. Autorytaryzm był koniecznością. Tak samo był potrzebny po 1945 by wysiedlić 4 miliony Niemców z Polski i przeprowadzić Akcję Wisła.






poniedziałek, 1 marca 2021

Stosunki polsko - ukraińskie 1939 / 1947

 




Andrzej Leon Sowa 

Kraków - 1998






































































































































belgijska prasa około 1930






Jarosław Stećko z OUN - 1983







ulotka UPA krytykująca granice wytyczone przez towarzysza Stalina w 1945





magazyn Look - marzec 1939









społeczność ukraińska na Zachodzie 

























niedziela, 20 grudnia 2020

plakat wojenny - 1917

 



























Wiosna 1917 - Stany Zjednoczone przystępują do wojny i potrzebują Rosjan na froncie wschodnim. Na rysunku biała Rosja w granicach z 1914. Dzięki rewolucji październikowej Rosja wycofuje się z wojny porzuca sojusz z Zachodem. Sprzyja to odbudowie Polski wspomnianej w punktach prezydenta Wilsona w styczniu 1918. Biali Rosjanie mieli wsparcie Zachodu i kwaśno patrzyli na dążenia Polaków. Bolszewizm tu się Polsce przydał...