sobota, 1 marca 2014

Do Rzeczy nr 57












Na Ukrainie ścierają się wpływy państw NATO z Rosją.
Celem jest przejęcie kontroli nad całą Ukrainą co wydaje się 
mało realne. Ukraina to obszar na tyle duży i językowo zróżnicowany, że
przejęcie władzy nad takim obszarem jest trudne i potencjalnie niebezpieczne.
Cała Ukraina to tłusty kąsek, którym jednak można się udławić.
Pułkownik Putin popełnił błąd próbując utrzymać Kijów i zachodnią Ukrainę.
Z gospodarczego punktu widzenia to południowo wschodnia Ukraina jest
ważniejszą częścią kraju. Główne ośrodki przemysłu oraz 
porty morskie rozciągają się na linii od Charkowa poprzez Dniepropetrowsk,
Zaporoże, a kończąc na Odessie i Sewastopolu.
Ukraina jeśli ma przetrwać to powinna uznać szeroką autonomię
pro rosyjskiego wschodu kraju, ale także pro niemieckiego zachodu z
takimi ośrodkami jak Lwów czy Tarnopol.
Kijów oraz centralne obwody mogły by pełnić funkcję
łącznika wschodu z zachodem kraju. 
Ukraina w takiej sytuacji zachowuje jeden obszar celny i walutowy jednak
przekształca się w unię (konfederację) niezależnych obwodów.
Takie neutralne, buforowe państwo na wzór Szwajcarii czy Finlandii.

Alternatywą jest secesja południowego wschodu, który może wstąpić do
euro azjatyckiej unii gospodarczej pod patronatem Moskwy. 
Wówczas pod względem finansowym i celnym staje się 
właściwie częścią imperium rosyjskiego.
Zaś pozostała część z Kijowem i Lwowem
przechodzi na garnuszek Unii Europejskiej (czytaj: Berlina).


Ze względów czysto gospodarczych Kreml powinien odpuścić sobie Kijów
i przejąć uprzemysłowione obwody na południu i wschodzie.






















Rajcy Pieniężna nie chcą u siebie pomnika radzieckiego generała.
Jak nie chcą to łaski bez.
Wojewoda powinien przenieść pomnik na
inne miejsce, którego właścicielem jest skab państwa.
Wtedy będzie nieco trudniej robić z tego
zamieszanie propagandowo polityczne.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz