wtorek, 18 lipca 2017

Stanisław Cat Mackiewicz


Anglicy dawali nam broń i pieniądze, ułatwiali przesyłanie broni i pieniędzy do kraju dla walki z Niemcami. Ale nie tylko Polska była okupowana przez Niemców. Nieprzyjaciel zajął także wysepki na Kanale. Ale na te wysepki, jak to wynika z obecnie ogłaszanych sprawozdań, nie wysłano stąd ani jednego naboju, ani jednego wezwania do oporu czynnego. Biedne wysepki angielskie! Czemuż to o nie mniej dbano niż o Polskę, czemuż zapominano o nich przy podziale broni?

Dowiedziałem się później, że burmistrz jednego z miasteczek na tych wysepkach, który podpisał list gończy, wyznaczający nagrodę za pojmanie człowieka umieszczającego antyniemieckie napisy na płotach (był to jedyny odruch walki z okupantem na tych wysepkach), został później przez króla uszlachcony.
U nas taki burmistrz dostałby kulą w łeb od Armii Krajowej, zaopatrywanej w broń przez Anglię.






http://polskaludowa102.blogspot.com/2016/09/jerzy-jaruzelski-stanisaw-cat.html


Należy podziwiać geniusz Anglii w robieniu interesów polityczno-gospodarczych. Rządy Sikorskiego i Mikołajczyka były to rządy legalne, ale politycznie spełniały funkcje angielskiej piątej kolumny. Polsce te rządy nie dały nic, nie uratowały piędzi ziemi, szczypty niepodległości. Natomiast służyły Anglikom zarówno w ich walce z Niemcami, jak w ich grze z Rosją. Anglicy więc potrafili nie tylko z Polaków stworzyć własną piątą kolumnę, zmusić ją do działania w obronie własnych interesów, ale także później tę piątą kolumnę opłacić nie z własnej kieszeni, lecz polskim złotem. Genialne!
Los nasz przypomina los służącej, która by dla swoich państwa harowała od świtu do nocy, a na pierwszego płaciłaby sobie pensję z własnej książeczki oszczędnościowej. Być może taka służąca nie wydawałaby jednak organów prasowych poświęconych spostrzeżeniom, że „opinia angielska w ostatnich czasach wykazuje w stosunku do nas dużą zmianę na lepsze”, albo też wylewaniem łez, dosłownie łez rozczulenia i radości z powodu, że księżna Atholl czy jakaś inna dobrotliwa dama z polsko-szkockiego towarzystwa dodaje nam otuchy.
Przedelektujmy się jeszcze raz chwytem tej angielskiej buchalterii. Oto Anglicy w 1945 roku sprzedali Rosji uznawanie Raczkiewicza za prezydenta Rzeczypospolitej i wskutek tego aktu sprzedaży uznawanie to cofnęli. Bierutowi każą sobie płacić za to, że Raczkiewicza jednak przez pewien czas za prezydenta uznawali. Cóż za interes doskonały, prawdziwie... dżentelmeński.



Przyjeżdżają tu, do Anglii, ludzie z powstania warszawskiego, z walk podziemnych, z więzień niemieckich – pokaleczeni, wymęczeni, wydarci z nerwów, z błyskami triumfu w umęczonych oczach z własnego i swego narodu odwagi i bohaterstwa. Czy mam im powiedzieć, prócz wyrazów czci, podziwu, współczucia i miłości że bohaterstwo jest jak ogień – przynieść może szkodę lub korzyść zależnie od tego, kto stał z tyłu za tymi aktami bohaterstwa i kto nimi kierował, i że podczas tej wojny ani rząd polski w Londynie, ani kierownictwo czteropartyjne w kraju nie wykazało rozumu politycznego?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz