DEMOKRACJA SZLACHECKA
Rzeczypospolita Polska w okresie przedrozbiorowym była państwem feudalnym, królestwem konstytucyjnym demokracji szlacheckiej. Szlachta stanowiła zaledwie 8-10 proc. ludności kraju, pańszczyźniani zaś chłopi, przytłaczająca większość społeczeństwa, byli pozbawieni praw wyborczych. Rzeczywista władza w ówczesnej Rzeczypospolitej szlacheckiej, której treścią była zależność feudalna, hierarchiczna, znajdowała się w rękach ziemiańskich magnatów, tj. arystokracji szlacheckiej. Konstytucja 3-Maja jest wprawdzie krokiem postępowym, lecz nie zrywa z zasadami feudalizmu, jak to zdecydowanie uczyniła Wielka Rewolucja Francuska: 1. znosząc niewolę pańszczyźnianą i przyznając chłopom prawa wyborcze i ziemię, na której gospodarowali, na własność bez żadnej zapłaty; 2. oddzielając kościół od państwa i religię od szkoły oraz konfiskując kościelne majątki ziemskie, które stanowiły prawie jedną trzecią ziemi uprawnej we Francji; 3. uchwalając Deklarację Praw Człowieka i Obywatela, która będąc wstępem do konstytucji jakobińskiej głosi: „Gdy rząd narusza prawa ludu, wówczas powstanie jest najświętszym prawem i najkonieczniejszym obowiązkiem całego ludu i każdej jego części”. Polski lud pracujący i wyzyskiwany nie miał żadnych praw wyborczych zagwarantowanych w konstytucji 3-Maja, pozbawiona ich została nawet drobna i bezrolna szlachta, zwana gołotą. Przy uchwalaniu i wprowadzaniu w życie konstytucji 3-Maja nie podjęto rewolucyjnych decyzji nie tylko dlatego, że przeciwni byli magnaci, lecz także, że słabości i chwiejności przedstawicieli burżuazji, której, np. główny ideolog Hugo Kołłątaj zamiast wzywać i organizować lud do walki w obronie nawet tej kulawej konstytucji, radził królowi przystąpienie do Targowicy. Obecnie w III Rzeczypospolitej Polskiej dzień 3-Maja, z woli i na życzenie syjonistów, stał się świętem obowiązkowym. Powstaje pytanie, co jest główną przyczyną, więzią ideowo-polityczną, łączącą Rzeczypospolitą szlachecką z obecną drugą republiką burżuazyjną ? Chyba tylko klasowa nienawiść do ludu, rewolucyjnego ludu !
DEMOKRACJA BURŻUAZYJNA PIERWSZEJ REPUBLIKI (1918-1939)
Po I wojnie światowej, na podstawie traktatu wersalskiego, została powołana do życia RZECZPOSPOLITA POLSKA, pierwsza republika burżuazyjna, zaprzeczenie demokracji szlacheckiej. Istniała ona w okresie międzywojennym, w latach 1918-1939. Feudalną demokrację szlachecką, w której rzeczywistą władzę w państwie sprawowali ziemiańscy magnaci, zastąpiła burżuazyjna republika parlamentarna i powszechne pięcioprzymiotnikowe prawo wyborcze. Bazą materialną demokracji burżuazyjnej stała się własność prywatna środków produkcji w mieście i na wsi, której przedstawiciele zasiadają w parlamencie. Pańszczyzna została zniesiona, lecz chłopi nie zostali uwłaszczeni, nie stali się właścicielami bezpłatnej ziemi, jak we Francji, na której pracowali. Uwłaszczenie chłopów zastąpione zostało namiastką w postaci parcelacji najmniej urodzajnej ziemi obszarników, po wysokiej cenie. W latach 1919-1930 rozparcelowano około 2 mln ha ziemi. Arystokracja szlachecka nadal posiadała poważne, jeżeli nie decydujące, znaczenie ekonomiczne i polityczne. Ludność RP w 1921 r. wynosiła 27 mln, a w 1939 r. niecałe 35 mln. RP była wówczas społeczeństwem polskim o dużej ilości znacznych mniejszości narodowościowych. Polacy w 1921 r. stanowili 69 proc. zaludnienia. Największe mniejszości narodowe to Ukraińcy, Żydzi, Białorusini i Niemcy. Polska była krajem biednym. W 1921 r. 64,3 proc. całej ludności żyło z rolnictwa, 14,9 proc. z górnictwa i przemysłu, 9,5 proc. z handlu i komunikacji, pozostali z innych zawodów. Przeludnienie rolnicze było ogromne: ludności bezrolnej na wsi było wówczas 7,5 mln osób, tj. 33 proc. ludności wiejskiej, natomiast ludności małorolnej (do 5 ha) było 11,4 mln osób, tj. 50 proc. ludności wiejskiej. Nic dziwnego, że emigracja ludności za chlebem w latach 1922-1929 przekroczyła 1,1 mln osób. Analfabetyzm, świadectwo zacofania kraju w 1921 r., w wieku 10 lat i wyżej, wynosił 37,2 proc. ludności kraju. Gospodarka kraju nie przedstawiała się lepiej. Produkcja 4 zbóż wynosiła w 1923 r. niecałe 12 q/ha, a jeszcze w 1929 r. nadal zaledwie 12,8 q/ha. Produkcja węgla w 1913 r. wynosiła 41 mln ton, a w 1930 r. spadła do 38 mln ton. Produkcja surówki żelaza w 1929 r. osiągnęła 88,3 proc., a produkcja stali 82,9 proc. stanu z 1913 r. Budownictwo oddało do użytku izb mieszkalnych w 1924 r. zaledwie 4.336, a w 1928 r. nadal tylko 14.293. Przemysł przetwórczy w 1928 r. zatrudniał 617 tys. osób, a w 1930 r. zaledwie 391 tys. W 1928 r. było 319 400 warsztatów rzemieślniczych, które zatrudniały 886 tys. osób. W 1938 r. robotnicy zatrudnieni w całej gospodarce stanowili około 1 mln osób, natomiast bezrobocie dochodziło do pół miliona. Największa fabryka wagonów Lilpopa w Warszawie zatrudniała zaledwie 3 tys. pracowników, a druga co do wielkości, Norblina – 1 tys. Polska w okresie międzywojennym była zacofanym krajem rolniczym o przewadze drobnotowarowej gospodarki chłopskiej. Przez pierwsze trzy lata (1918-1921) naczelnik państwa, Józef Piłsudski, odwrócony plecami do problemów wówczas najważniejszych, związanych z ustaleniem granic państwa na zachodzie i północy, dotyczących Śląska i południowo-zachodniej spornej części Prus Wschodnich, wojował, jak przystało na szlachcica, przeciwko rewolucji w Rosji, mając na celu odbudowę niepodległej Ukrainy i Litwy, by później ich losy związać federacyjnie z Polską. Piłsudski odrzucił bezmyślnie propozycję Lenina w sprawie zawarcia pokoju z Rosją, korzystnego terytorialnie dla Polski, i 19 kwietnia 1919 r. rozpoczął imperialistyczną ofensywę w kierunku wschodnim. Dnia 8 maja 1920 r. wojska polskie dotarty do Kijowa. Wkrótce jednak na skutek kontrofensywy Armii Czerwonej wojsko polskie, cofając się w popłochu z Kijowa, zatrzymało się dopiero pod murami Warszawy. Morał z tego płynie taki: gdyby nie było polskiego imperialistycznego marszu na Kijów, nie byłoby również groteskowego „cudu nad Wisłą”.
Podpisany 18 marca 1921 r. traktat pokojowy ustalał granice wschodnie Polski gorsze niż te, które proponował Lenin przed awanturniczym marszem na Kijów. Wprawdzie wschodnie granice Polski z Rosją obejmowały 114 tys. km powierzchni i 4 mln ludności, w tym poważne mniejszości narodowościowe: Ukraińców, Białorusinów i Litwinów, na wschód od linii Curzona, to jednak straty poniesione przez Polskę na Śląsku i w Prusach Wschodnich były większe. Nie mówiąc już o wielkich ofiarach i stratach materialnych w reakcyjnej wyprawie na Kijów. Polska w okresie międzywojennym była krajem nieustającego kryzysu społeczno-politycznego. Krwawo tłumione były bunty chłopskie i konflikty narodowościowe. Naród przeżył zamordowanie prezydenta Gabriela Narutowicza, krwawy zamach stanu Józefa Piłsudskiego w maju 1926 r., rozwiązanie parlamentu w 1930 r. i osadzenie przywódców partii opozycyjnych w więzieniu wojskowym w Brześciu n/Bugiem. Nie zapomniano również o utworzeniu obozu koncentracyjnego w Berezie Kartuskiej dla komunistów. Wreszcie nowa konstytucja kwietniowa miała charakter profaszystowski. O słabości gospodarczej i politycznej pierwszej republiki burżuazyjnej, w okresie międzywojennym, świadczą takie oto historyczne fakty: 1. niskie tempo wzrostu gospodarczego w całym okresie i kryzys ekonomiczny światowej gospodarki w latach 1929-1930, który w Polsce trwał do 1935 r, dotknął boleśnie cały naród; rząd nie byt w stanie uporać się z trudnościami do 1939 r.; wskutek czego w całym dwudziestoleciu swego istnienia nie osiągnięto poziomu ekonomicznego z przed l wojny światowej (1913 r.), 2. pół milionowa armia bezrobotnych robotników w miastach w 1938 r. i prawie 7-8 milionowa armia ludzi bez pracy i bez ziemi na wsi, 3. utrwalenie się w świadomości społeczeństwa podziału kraju na Polskę „A” i Polskę „B”, a więc na część społeczeństwa nieco zasobniejszą i wielką pozostałą resztę żyjącą w skrajnej biedzie, ubóstwie i nędzy, czego wyrazem stało się powiedzenie ludowe, że bieda zmusza do „dzielenia zapałki na czworo”. Tak rażący podział dóbr materialnych, wyklucza możliwość zaistnienia jedności politycznej społeczeństwa, 4. ostre konflikty polityczne na tle narodowościowym z prawie jedną trzecią mniejszości narodowościowych muszą prowadzić kraj do ruiny. Przy tak zróżnicowanym podziale narodowościowym w ustroju kapitalistycznym, trwałej stagnacji gospodarczej, wielkim obszarze biedy i olbrzymim bezrobociu nie można nawet mówić o jedności społeczno-politycznej narodu. Oto do jakich ideałów politycznych i sukcesów gospodarczych pierwszej republiki burżuazyjnej nawiązują dziś burżuazyjni syjoniści i rewizjoniści w III Rzeczypospolitej Polskiej.
POLSKA W NOWYCH GRANICACH
Polska terytorialnie w granicach poczdamskich jest mniejsza, lecz narodowościowo korzystniejsza niż była w granicach wersalskich. W zasadzie stała się państwem jednolitym narodowo. O granicach Polski Ludowej zadecydowały wstępnie trzy wielkie mocarstwa w Jałcie i w Teheranie bez udziału przedstawicieli narodu i państwa polskiego, nawet nie zwracając się do nich o wypowiedzenie swej opinii. Dopiero w Poczdamie przedstawiciele Polski Ludowej mogli wypowiedzieć się w sprawie projektu traktatu dotyczącego granic Polski i przesiedlenia, repatriacji Polaków z terenów wschodnich za Bugiem i Niemców z Ziem Odzyskanych. Projekt etnicznej granicy wschodniej Polski wysunęła Wielka Brytania w postaci tzw. linii Curzona jeszcze w 1918 r, natomiast projekt granicy zachodniej Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej wysunął Józef Stalin. Była to koncepcja śmiała i wielka, której sens polegał na potępieniu i odrzuceniu starej polityki wschodniej Niemiec i Polski, polityki parcia na wschód – ”Drang nach Osten”. Stalin na podstawie analizy rozwoju sytuacji społeczno-politycznej w czasie II wojny światowej w Europie zachodniej i tuż po jej zakończeniu, szczególnie w państwach, które poniosły w niej klęskę, przewidywał, zgodnie ze stanowiskiem Engelsa, że będą one „miały możliwość i obowiązek dokonania rewolucji”. Należało więc odpowiedzieć, jaki typ państwa byłby wskazany historycznie, jako owoc takiej rewolucji? Po pierwsze, rewolucja socjalistyczna i bezpośrednie przejęcie władzy politycznej w państwie przez klasę robotnicza i po drugie, rewolucja ludowo-rewolucyjna i pośrednie przejęcie władzy politycznej w państwie przez blok partii demokratycznych, w którym kierowniczą rolę polityczną winna sprawować klasa robotnicza i jej partia. Właśnie w drugim przypadku, według przewidywań Stalina, modelem takiego państwa mogła by stać się Polska Ludowa.
Wówczas takim państwom nie zagrażałoby stanie się którąś z kolei republiką ZSRR, ponieważ nie stała się nią Polska Ludowa, która jest tylko „wiernym sojusznikiem ZSRR”. To nie Stalin, lecz tylko nacjonaliści rosyjscy: Mołotow, Malenkow, Beria i inni stali na stanowisku przekształcenia Polski wyzwolonej z pod okupacji hitlerowskiej w jedną z kolejnych republik ZSRR. Nacjonalistów rosyjskich popierała tylko syjonistycza bermanowszczyzna. Stalin w styczniu 1944 r. mówił na Kremlu w obecności Mołotowa i Berii oraz Z.Berlinga i W.Wasilewskiej: „Nasze zadanie to pomóc Polakom wypędzić z Polski Niemców i tego my razem z nimi dokonamy. Ale jak będą chcieli urządzić swój kraj, to ich sprawa, nie nasza. Dlatego jest im potrzebne polskie wojsko. Wszystko, czego od nich żądamy, to mieć w nich wiernego sojusznika”. Z powyższego wynika, że taki sam stosunek Stalina i ZSRR był do narodów Europy Zachodniej, które po klęsce wojennej wstąpią na drogę rewolucyjnych przeobrażeń, bez obawy, że grozi im stanie się kolejnymi republikami ZSRR, ponieważ wyzwolona wcześniej Polska nią się nie stała. Stalin był wybitnym strategiem i możliwość takiego właśnie rozwoju wydarzeń przewidywał już w grudniu 1941 r. podczas rozmowy z Władysławem Sikorskim, któremu przedstawił projekt odbudowy Polski niepodległej w granicach wschodnich opartych na linii Curzona, a zachodnich na możliwości dojścia do Odry i wcieleniu Prus Wschodnich. Jednak Sikorski nie zrezygnował z obrony przedwojennych granic Polski na wschodzie. Z powyższego rozwoju wydarzeń wynika, że głównym i nieustępliwym bojownikiem granic Polski, wschodnich i zachodnich, oraz obowiązkowej repatriacji Polaków i Niemców, był Stalin. Broniło tej koncepcji całe kierownictwo Polski Ludowej z Bierutem i Gomułką na czele, co zatwierdziły zwycięskie mocarstwa w Poczdamie. Oczywiście jest to klęska nacjonalistów rosyjskich, jak i syjonistycznej bermanowszczyzny, którym wojsko polskie nie było potrzebne, bowiem wystarczała im Armia Czerwona w kolejnej republice Polski w Związku Radzieckim. Po zakończeniu wojny sytuacja w Europie zachodniej była trudna. Do rządów weszli w charakterze wicepremierów przywódcy partii komunistycznych: Thorez we Francji i Togliatti we Włoszech, lecz wybuch rewolucji nie nastąpił. Na poprawę sytuacji społecznej wpłynął plan Marshalla.
DEMOKRACJA LUDOWO – REWOLUCYJNA
Dzień 22 lipca 1944 r. otwiera nowy okres w historii Polski, nowy ustrój społeczno-polityczny, przeciwstawny republice burżuazyjnej z okresu międzywojennego, którego wyrazem jest powołanie do życia PKWN i wydanie Manifestu Lipcowego. Polska Ludowa, a po uchwaleniu konstytucji w 1952 r. Polska Rzeczypospolita Ludowa, spełniały pośrednio funkcje dyktatury proletariatu w bloku stronnictw demokratycznych, w którym partie uczestniczące uznają klasę robotniczą i jej partię, jako siłę sprawującą polityczne kierownictwo, którego celem jest budownictwo socjalistyczne zmierzające do społeczeństwa w pełni komunistycznego, bezklasowego. Okres ten trwał od 1944 r. do 1989 i dzieli się na dwa etapy, z których pierwszy, budownictwa rewolucyjnego socjalizmu w latach 1944-1956, a drugi, praktycznego odchodzenia od rewolucyjnego socjalizmu w latach 1956-1989. 1. Odbudowa kraju ze zniszczeń wojennych stała się najpilniejszym zadaniem i została zakończona wielkim sukcesem. Polska bardziej zniszczona podczas II wojny światowej, niż podczas I wojny, przekroczyła poziom dochodu narodowego z 1938 r. już w okresie „Trzyletniego planu odbudowy kraju” (1947-1949), gdy polska republika burżuazyjna w okresie swego 20-letniego okresu istnienia nie osiągnęła jeszcze poziomu dochodu narodowego z 1913 roku. Poza tym przed Polską Ludową w 1944 r. stanęły nie tylko wielkie zadania gospodarcze, lecz również ogromne problemy związane z poważną zmianą granic państwa i ludności. Polska w nowych granicach stała się w zasadzie państwem jednolitym narodowo.
Zaistniała konieczność zagospodarowania Ziem Odzyskanych, z czym wiązała się konieczność wielkiej repatriacji ludności. Wielomilionowa repatriacja Polaków zza Buga, powrót około miliona robotników z robót przymusowych i przemieszczenie około miliona Polaków z Polski centralnej z terenów przeludnionych ludnością bezrolną i małorolną na Ziemie Odzyskane, to przykład ogromu trudnych problemów, jakie stanęły w dniu wyzwolenia kraju przed władzami Polski Ludowej. Nie bacząc na skalę problemów natury gospodarczej i politycznej, PKWN podjął wielką kampanię walki z analfabetyzmem. Ponad trzy miliony osób nauczyło się czytać i pisać. Przede wszystkim przystąpiono natychmiast do akcji w skali ogólnonarodowej do odbudowy wielu dużych miast z gruzów, z Warszawą, Wrocławiem i Gdańskiem na czele. Przykładem zrywu ogólnonarodowego było przeniesienie rządu z Lublina do Warszawy, natychmiast po wyzwoleniu stolicy, którą odbudowywał cały naród. Trudności były olbrzymie i tym bardziej trudne do pokonania, gdy się zważy, że w latach 1944-1947 toczyła się nadal wojna domowa, w której zginęło około 30 tys. osób. Była to wojna domowa narzucona narodowi przez siły rodzimej i międzynarodowej reakcji. Osiągnięciem tego okresu – gospodarczym, politycznym i społecznym – stał się heroiczny zryw całego narodu, uwieńczony historycznym sukcesem w postaci odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych w tak krótkim czasie, w latach 1944-1949, w drodze realizacji „Trzyletniego planu odbudowy kraju”. 2. Plan 6-letni budowy podstaw socjalizmu W miarę odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych już w latach 1947-1948 stanął problem, co dalej ? Umacniać odbudowaną ze zniszczeń wojennych republikę burżuazyjną na wzór Polski międzywojennej, czy też należy przejść do budowy podstaw socjalizmu w mieście i na wsi, którego bazę materialną winny stanowić uspołecznione środki produkcji, a więc przedsiębiorstwa górnictwa, przemysłu, transportu, komunikacji, budownictwa, banki i finanse oraz likwidacja feudalnych majątków ziemskich i kościelnych, i po reformie rolnej przejście do rozwoju spółdzielni produkcyjnych w rolnictwie, a więc od początku stawianie fundamentów socjalizmu na dwóch nogach w mieście i na wsi, w całej gospodarce narodowej. Władysław Gomułka zachwiał się, wysuwając odrębną koncepcję pod patriotycznie brzmiącym szyldem „polskiej drogi do socjalizmu”. Był to socjalizm drobnomieszczański, (bez rewolucji socjalistyczne i bez dyktatury proletariatu), a więc w mundurku burżuazyjnej demokracji parlamentarnej. Był to krok zmierzający do restauracji kapitalizmu, który spotkał się z oporem i Gomułka został odsunięty od władzy. O czym szerzej nieco dalej. Zaostrzenie się zimnej wojny i zmiany z tym związane w planie i w budżecie, szczególnie zwiększenie wydatków na obronę kraju oraz usunięcie błędów w planowaniu. Uchwalony Plan 6-letni nie został wykonany w pełni, lecz mimo tego osiągnięcia są historycznym sukcesem, bowiem zostały zbudowane podstawy socjalizmu. Bezrobocie w miastach zostało zlikwidowane, poważna ilość chłopów bezrolnych i małorolnych otrzymała pracę w gospodarce narodowej. Rósł wielki przemysł, powstawały nowe gałęzie produkcji, rozwijał się wielki ruch społeczny na rzecz organizowania spółdzielni produkcyjnych w rolnictwie, których w 1956 r. było już ponad 10 tys. w całym kraju. Dochód narodowy w Planie 6-letnim wzrastał przeciętnie o 9,6 proc. rocznie, a w latach 1948-1955 nawet o 12,9 proc. Wysokie tempo wzrostu produkcji przemysłowej i dochodu narodowego jest prawie zasadą socjalistycznej gospodarki planowej, rezultatem naukowo opracowanego planu i jego konsekwentnej realizacji, co potwierdza fakt osiągnięcia przez wszystkie kraje socjalistyczne w latach 1947-1955 przeciętnego wzrostu dochodu narodowego o 10 proc. rocznie, a produkcji przemysłowej o 15 proc. Tak wysokiego tempa wzrostu dochodu narodowego i produkcji przemysłowej, jaki osiągnięto w realizacji Planu 6-letniego, nie osiągnięto dotychczas w żadnym planie 5-letnim w Polsce.
OD „POLSKIEGO PAŹDZIERNIKA” DO „OKRĄGŁEGO STOŁU”(1956-1989)
Jest to okres rozkładu i klęski rewolucyjnego socjalizmu, jego ojcami są syjoniści, burżuazyjni nacjonaliści żydowscy. „Okrągły stół” wyrósł i dojrzał na kontrrewolucyjnej glebie „polskiego października” pod oszukańczym szyldem Centralnego Biura Komunistów Polskich w ZSRR. Syjoniści występując jako polscy komuniści, odegrali haniebną rolę głównych likwidatorów rewolucyjnego socjalizmu w Polsce w całym okresie lat 1956-1989.
1. Centralne Biuro Komunistów Polskich w ZSRR.
Grupa siedmiu komunistów polskich w osobach: J.Berman, M.Mietkowski, H.Minc, S.Skrzeszewski, K.Świerczewski, W.Wasilewska i S.Wierbłowski, występując w imieniu komunistów polskich w ZSRR złożyła wniosek 10 stycznia 1944 r. w Wydziale Informacji Międzynarodowej KC WKP/b/, którego kierownikiem był wówczas G.Dymitrow, o powołanie przez KC KWP/b/ „komisji komunistów polskich w ZSRR, która powinna działać nielegalnie i podlegać KC WKP/b/”. Dymitrow w porozumieniu z Berią, który z racji swych kompetencji utrzymywał stałą łączność z syjonistyczną bermanowszczyną, najpierw z Alfredem Lampe, a po jego śmierci 10 grudnia 1943 r., z Jakubem Bermanem, przedstawił Stalinowi wniosek, zmieniając nazwę „komisji” na Centralne Biuro Komunistów Polskich w ZSRR, o zatwierdzenie i powołanie w jego skład pięciu osób: A.Zawadzki (przewodniczący), J.Berman, S.Radkiewicz, K.Świerczewski i W.Wasilewska, co zostało zatwierdzone przez KC WKP/b/ 24 stycznia 1944 r. Z powyższego wynika, że powołane do życia Centralne Biuro Komunistów Polskich w ZSRR było sztucznym tworem KC WKP/b/ działającym nielegalnie w okresie od 24 stycznia 1944 r. do pierwszych dni sierpnia 1944 r., tj. do chwili przybycia Bieruta i Gomułki do Lublina. Niewątpliwie wprowadzenie przez Dymitrowa w porozumieniu z Berią do 5-cio osobowego składu CBKP w ZSRR 2 osób, a mianowicie A.Zawadzkiego, jako przewodniczącego, a S.Radkiewicza jako członka, miało wymowę polityczną. Chodziło bowiem o przygotowanie gruntu pod przyszłe rozmowy z Gomułką w sprawie uzgodnienia składu nowego połączonego Komitetu Centralnego PPR, wynikające ze zjednoczenia przedstawicieli dotychczasowego kierownictwa krajowego PPR, na czele którego stał Gomułka, z przedstawicielami CBKP w ZSRR, na czele którego stał Zawadzki, oraz postawienie na czele organów bezpieczeństwa S.Radkiewicza. Związek Patriotów Polskich (ZPP), uznając Krajową Radę Narodową za najwyższy organ władzy, reprezentującą cały naród polski, podporządkował się jej. W ten sam sposób postąpiło CBKP w ZSRR, uznając w Lublinie konieczność zjednoczenia wszystkich komunistów polskich w szeregach PPR, wybierając przez zjednoczony Komitet Centralny nowe Biuro Polityczne w składzie 5 osób, a więc w takiej ilości w jakiej istniało kierownictwo krajowe PPR, w skład którego mieli wchodzić: Wł.Gomułka, jako sekretarz generalny i członkowie: A.Zawadzki, dotychczasowy przewodniczący CBKP w ZSRR, B.Bierut, przewodniczący Prezydium KRN oraz J.Berman i H.Mlnc, jako działacze kompetentni, odpowiedzialni za politykę zagraniczną i gospodarkę kraju. Gomułka zgodził się, gdyż zrozumiał nie tylko dobrą wolę uznania przez CBKP w ZSRR jego pozycji sekretarza generalnego KC PPR, ale również krajowców na stanowisku przewodniczącego Prezydium KRN B.Bieruta, a PKWN premiera E.Osóbkę-Morawskiego, lecz także uświadomił sobie, że odrzucanie proponowanego składu Biura Politycznego, grozi wysunięciem na sekretarza generalnego KC PPR A. Zawadzkiego, starego komunistę, a poza tym górnika i generała. Gomułka nie mógł się nie zgodzić także dlatego, że groziło to rozbiciem szeregów krajowej PPR. Zachowanie zaś jedności pod kierownictwem PPR i KRN, umacniało pozycję PKWN, na czym szczególnie zależało Stalinowi w związku ze zwycięstwem w wojnie i pertraktacjami w sprawie zawarcia pokoju. Ustalenie większości syjonistycznej, pozornie wiernej Stalinowi, nad przedstawicielami kierownictwa krajowego Polskiej Partii Robotniczej, wynikało z braku zaufania Stalina do nowego kierownictwa PPR w okresie okupacji hitlerowskiej, uzasadnianej zamordowaniem M.Nowotki przez braci Mołojców, jak i aresztowaniem P.Findera i M.Fornalskiej w okolicznościach dotąd niewyjaśnionych, a także z zastrzeżeń w stosunku do bliżej nieznanego Stalinowi Władysława Gomułki, który jako drobnomieszczański socjaldemokrata nie ukrywał swoich rewizjonistyczno-nacjonalistycznych poglądów.
2. Historyczny zwrot w Szklarskiej Porębie
Należy podkreślić, że dopóki trwał okres intensywnej odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych i w okresie pierwszych kroków zmierzających do uspołecznienia wielkich przedsiębiorstw oraz przeprowadzania reformy rolnej, nowe kierownictwo PPR w zasadzie pracowało zgodnie, zasadniczych różnic nie było. Gdy jednak Gomułka w pierwszym numerze miesięcznika „Nowe Drogi” z 1947 r. zamieścił artykuł precyzujący publicznie swoje stanowisko w sprawie tzw. „polskiej drogi do socjalizmu” ujawniły się zasadnicze różnice natury ideowo-politycznej. W artykule Gomułki czytamy: „Nie ma u nas najmniejszej potrzeby wstępować w ślad sowieckiej gospodarki rolnej … wybraliśmy własną polską drogę Demokracji Ludowej.Na tej drodze i w tych warunkach dyktatura klasy robotniczej, a tym niemniej jednej partii nie jest ani konieczna, ani celowa. Uważamy, że władza w kraju winna być sprawowana przez wachlarz partii demokratycznych, ściśle i zgodnie współpracujących ze sobą”.
Takie stanowisko
świadczy, że Gomułka nie jest ani komunistą ani marksistą, występuje otwarcie
przeciwko rewolucji socjalistycznej i dyktaturze proletariatu w okresie
przejściowym od społeczeństwa kapitalistycznego do komunistycznego,
bezklasowego, a więc opowiada się za systemem wielopartyjnym burżuazyjnego
parlamentaryzmu. Gomułka był i pozostał do końca drobnomieszczańskim
socjaldemokratą. W tej sytuacji, po międzynarodowej naradzie w Szklarskiej
Porębie i powołaniu do życia Biura Informacyjnego Partii Komunistycznych i
Robotniczych oraz po potępieniu rewizjonistycznego titoizmu, którego Gomułka
bronił, jak i stwierdzeniu o konieczności przejścia w Polsce do budowy podstaw
socjalizmu, Gomułka musiał odejść. Syjonistyczna bermanowszczyna świadoma tego,
że sprawuje władzę polityczną w Polsce tylko dzięki protekcji moskiewskiej,
szczególnie syjonistów radzieckich z Berią na czele, z bólem odrzucała razem z
rewolucyjnymi komunistami charakter gomułkowskiej „polskiej drogi do
socjalizmu” i z całą energią przystąpiła do opracowania Planu 6-letniego, a
następnie jego realizacji i należy przyznać, że na polu gospodarczym w
budownictwie podstaw socjalizmu, w okresie pierwszych pięciu lat realizacji
Planu 6-letniego, osiągnęła wielkie sukcesy. Jednak śmierć Stalina i pojawienie
się na scenie politycznej ZSRR Nikity Chruszczowa otwiera nowy etap tragicznych
wydarzeń w ZSRR, w tym i w Polsce. Ryba psuje się od głowy !
Chruszczow po śmierci Stalina rozpoczął wielką kampanię rewizji błędów i wypaczeń w partii i w państwie. Stracenie Berii, jako wroga, nie oznaczało jeszcze ostatecznego uporania się z grupą Mołotowa, Malenkowa i innych. Okres zmagań trwał prawie 4 lata, do połowy 1957 roku, lecz z każdym rokiem stawało się widoczne coraz większe umacnianie się w siodle władzy grupy Chruszczowa. Sprzeczności w kierownictwie KPZR widoczne były nie tylko w PRL. Chruszczow, po straceniu Berii, przeprowadzając czystkę w organach bezpieczeństwa, nie robił tajemnicy, jaki jej kierunek powinien być również w Polsce. Podczas zjazdu PZPR w Warszawie w marcu 1954 r., podczas spotkania z grupą syjonistycznej bermanowszczyzny, powiedział, że w PZPR jest za dużo Abramowiczów, z czego wynikało, że syjonistyczna bermanowszczyzna nie może liczyć na dalsze poparcie Moskwy. W takiej sytuacji syjonistyczna bermanowszczyzna postanowiła nie kapitulować, lecz bronić się w oparciu o zachód, a więc stawiając na restaurację kapitalizmu w Polsce.
Gomułka ze swoją teorią „polskiej drogi do socjalizmu”, czyli burżuazyjnego socjaldemokratyzmu, był dla niej wymarzonym sojusznikiem. Jednak aby zdobyć jego poparcie należało oskarżenie go w 1948 r. o prawicowe-nacjonalistyczne odchylenie, uznać teraz za błędne. Na tej podstawie doszło do spotkania i rozmów. W pertraktacjach prowadzonych latem 1956 roku uzgodniono, że grupa Gomułki po wprowadzeniu jej przedstawicieli do kierownictwa PZPR z Gomułka na czele, jako sekretarzem generalnym, zawiesi oficjalnie „kotarę milczenia” nad ujawnianiem i potępianiem błędów i wypaczeń w partii oraz zbrodni popełnionych w organach bezpieczeństwa, w zamian za co syjonistyczna bermanowszczyzna na III Zjeździe PZPR przeprowadzi rehabilitację prawicowo-nacjonalistycznego odchylenia grupy Gomułki. Na tej podstawie doszło do VIII plenum KC PZPR w 1956 roku i wydarzeń „polskiego października”. Obie strony dotrzymały słowa, lecz na tym zakończyła się harmonijna współpraca dwóch nacjonalizmów, polskiego i żydowskiego. Bowiem kluczowy układ sił był od początku nierówny, tak jak był nierówny poprzednio w latach 1944-1956. Gomułka został wybrany przez KC PZPR na I. Sekretarza, formalnie był królem panującym, miał paru oddanych sobie członków Biura Politycznego i grupę swoich zwolenników w KC. W rzeczywistości baza personalna aktywu partyjnego i państwowego była obsadzona przez syjonistyczną bermanowszczyznę i posłusznych jej karierowiczów. Krytycznie myślących działaczy partyjnych, występujących otwarcie, nie cierpiał Gomułka, jak i bermanowszczyzna, stąd usuwano ich ze stanowisk i wyrzucano z partii jednomyślnie. Takie działy administracji państwowej, jak organy bezpieczeństwa, sprawiedliwości i prokuratura oraz nauki, kultury, propagandy, prasy, radia, telewizji i cenzury, były obsadzane przez aktyw syjonistycznej bermanowszczyzny. Kluczowe zaś i odpowiedzialne stanowiska polityczne obsadzała bermanowszczyzna dygnitarzami, kandydatami do bicia za błędy i wypaczenia, sama zajmując stanowiska zastępców, formalnie mniej odpowiedzialne i mniej reprezentatywne, lecz merytorycznie kluczowe, gdy chodzi o nadawanie odpowiedniego biegu sprawom i całej działalności społeczno-politycznej. Taki syjonistyczny system organizacyjnego kierowania działalnością partii i państwa istniał z niewielkimi i powierzchownymi zmianami również za panowania Gierka, Kani, Jaruzelskiego i Rakowskiego. Wyłamywał się z tej roli Bolesław Bierut, lecz wkrótce zmarł i wypadki potoczyły się szybko.
4.
Gomułkowska droga do kapitalizmu
Realizacja
„Trzyletniego planu odbudowy kraju” (1947-1949) i budowa podstaw socjalizmu w
„Planie 6-letnim” (1950-1955), było historycznym osiągnięciem najszerszych mas
pracujących w Polsce Ludowej pod politycznym kierownictwem klasy robotniczej i
jej partii PPR/PZPR. Na zniszczenie tego historycznego dorobku trzeba było
wydarzeń „polskiego października” i kolejnych rządów w partii i w państwie
Gomułki, Gierka, Kani, Jaruzelskiego i Rakowskiego, a więc trzeba było 33 lat
(1956-1989), idąc nieprzerwanie gomułkowską „polską drogą do socjalizmu”, by
ostatecznie pokojowo i uroczyście oddać władzę burżuazji „na talerzu”. W ten
sposób „polska droga do socjalizmu” stała się w rzeczywistości „gomułkowską
drogą do kapitalizmu”. Było to możliwe, ponieważ wszystkie „popażdziernikowe”
ekipy kierownictwa PZPR i PRL w całym okresie 33-lecia swych rządów świadomie
odchodziły od głównych zasad budowy podstaw socjalizmu, maszerując świadomie do
kapitalizmu. Oto parę krótkich przykładów.
1/ Odejście od zasad budowy i umacniania proletariackiego charakteru PZPR i
demokracji ludowo-rewolucyjnej. Świadczy o tym systematyczne względne
zmniejszanie ilości rewolucyjnej awangardy proletariatu w PZPR, szczególnie w
KC i terenowych instancjach partyjnych. Gomułka zaraz po zwycięstwie „polskiego
października” zadał PZPR śmiertelny cios, przeprowadzając generalną czystkę z
elementów rewolucyjnych. Z milionowej partii usunięto prawie połowę członków
(47,4%) i do III Zjazdu w 1959 r. przyjęto prawie milion entuzjastów „polskiego
października”. Na III Zjeździe obradowała już większość, w ilości co najmniej
2/3, burżuazyjna, która na wniosek syjonistycznej bermanowszczyzny uznała
oskarżenie grupy Gomułki w 1948 r. o prawicowo-nacjonalistyczne odchylenie za
błędne. Sojusznicy słowa dotrzymali: za „kotarę milczenia” dano
„rehabilitację”. Ekipa Gierka poszła tą drogą jeszcze dalej. Na pierwszym
zjeździe po objęciu władzy Gierek rzucił hasło zbudowania 3 milionowej PZPR,
jako partii „ogólnonarodowej”, a więc zamiast czystki, PZPR miała ulec jeszcze
większemu zburżuazyjnieniu. Natomiast trójka już jawnych likwidatorów
socjalizmu w Polsce (Kania, Jaruzelski, Rakowski) zaleciła w 1980 r wstępowanie
członków PZPR do NSZZ „SOLIDARNOŚĆ”, nowej organizacji związkowej powołanej do
życia przez aktyw syjonistycznej bermanowszczyzny zorganizowany w KOR i
trockistowskich bojówkach ”komandosów”, kierowanych przez takich syjonistów jak
Kuroń, Michnik i Modzelewski. Milion członków PZPR zasiliło szeregi NSZZ „SOLIDARNOŚĆ”.
Na X Zjeździe PZPR wybrano nawet do KC 40 członków, należących do
„Solidarności”, w tym paru członków znalazło się w Biurze Politycznym
(Miodowicz, Grzyb). PZPR gniła od wewnątrz, jak więc mogła walczyć
syjonistyczna bermanowszczyzna w PZPR z syjonistyczną bermanowszczyzny w NSZZ
„SOLIDARNOŚĆ”? Na XI Zjeździe PZPR na 1639 delegatów, robotników było tylko
118, a więc 7,2% Czyż można się dziwić, że burżuazja partyjna z Jaruzelskim na
czele nie broniła socjalizmu, tak jak się broni niepodległości ?2/ Rezygnacja z przebudowy drobnotowarowej gospodarki chłopskiej w drodze dobrowolnego rozwoju spółdzielni produkcyjnych przy materialnej pomocy państwa. Gdyby w Polsce rozwijało się uspółdzielczenie produkcji rolnej, jak to miało miejsce, np. w Czechosłowacji, to wkrótce osiągnęlibyśmy wzrost produkcji 4 zbóż o około 16 mln ton, co pozwoliłoby na rozwój produkcji zwierzęcej i tym samym gwarantowałoby zaspokojenie potrzeb społeczeństwa na produkty mięsne i jeszcze pozostałoby parę mln ton 4 zbóż na eksport. Tak się jednak nie stało. Czesi produkują 50 q/ha, a Polska tylko około 30 q/ha.
3/ Błędne planowanie. Nieracjonalny podział dochodu narodowego i niewłaściwe wykorzystanie kredytów zagranicznych. Chodzi o długi cykl inwestycji i wielkie z tego powodu marnotrawstwo, oraz przeznaczenie części kredytów na konsumpcję i podwyższenie płac, co praktykowały szczególnie ekipy Gomułki i Gierka. Prowadziło to jednak do nieekonomicznego zadłużenia kraju i wzrostu trudności gospodarczych. Kredyt niczego nie gwarantuje, mówił Engels, lecz właściwe zastosowanie kredytu może przyśpieszyć rozwój budownictwa socjalistycznego.
4/ Bagatelizowanie walki klasowej w Polsce było znamienne. Twierdzenie, że walka klasowa w socjalizmie się nie zaostrza, zostało przez obalenie socjalizmu, wskutek zwyrodnienia PZPR i uśpienia czujności rewolucyjnej, zdemaskowane i ośmieszone. Umocniła się i wzrosła postawa reakcyjna Kościoła. Czyżby to nie był przejaw zaostrzającej się walki klasowej ?
5/ Nacjonalistyczne odchodzenie od zasad internacjonalizmu proletariackiego wzmogło tylko aktywność burżuazji i reakcji. Osłabiło jedność i solidarność klasy robotniczej w każdym kraju i w skali międzynarodowej.
6/ Istnieje kapitalizm, istnieją jego grabarze – robotnicy „Ze wszystkich narzędzi produkcji największą siłą wytwórczą – mówi Marks – jest sama klasa robotnicza”. W książce, pracy zbiorowej pracowników Uniwersytetu Warszawskiego pt. „Klasa robotnicza w społeczeństwie socjalistycznym”, czytamy: „W 1973 r. w gospodarce uspołecznionej było zatrudnionych około 7 mln, w tym 4,5 mln stanowili robotnicy wykwalifikowani. Poza tym było 214 tys. robotników z wykształceniem średnim, ogólnym i policealnym oraz 4.500 robotników z ukończonymi studiami wyższymi. Wówczas to w WOG-ach, tj. wielkich przedsiębiorstwach przemysłowych, zatrudnionych było 60 proc. całej klasy robotniczej. Poza tym wśród nich było 52,8 proc. z wykształceniem zasadniczym zawodowym i średnim, którzy mieli ponad 10-letni staż pracy zawodowej. Robotnicy zaś pochodzenia chłopskiego stanowili tylko 32,2 proc.” A więc już w WOG-ach wyrastała awangarda proletariatu z krwi i kości pochodzenia robotniczego, co świadczy o zdrowym proletariackim charakterze całej klasy robotniczej, zdolnej do przejęcia w swoje ręce obrony własnych klasowych interesów nie tylko zawodowych, lecz i społeczno-politycznych, to jest w drodze przejęcia władzy politycznej w państwie w swoje ręce. Mimo gomułkowskiej drogi do kapitalizmu, dalszy rozwój gospodarczy Polski Ludowej był poważny, szczególnie duży nastąpił wzrost rozwoju górnictwa, przemysłu, komunikacji, transportu i budownictwa mieszkaniowego. Jak podaje Aleksander Kopeć, wybitny znawca przemysłu i gospodarki, w swej książce „Pułapka historii”: „W PRL w okresie lat 1946-1980 dochód narodowy wzrósł 7 razy, produkcja przemysłu – 15 razy, a inwestycje – 23 razy”. Poza tym, jak podaje GUS z 1981 r. w 10-cioleciu 1970-1979 oddawano do użytku przeciętnie rocznie 240 tys. mieszkań. Powstawały nowe gałęzie produkcji, np. przemysł stoczniowy. W 1980 r. produkcja stali wynosiła 19,5 mln ton, a produkcja węgla 193 mln ton. Zatrudnienie robotników w stosunku do 1939 r. wzrosło w Polsce Ludowej 9-krotnie, osiągając prawie 9 mln osób, O pozytywnej ocenie sytuacji gospodarczej Polski Ludowej świadczą oficjalne statystyki ONZ, stawiające PRL na 13 – 15 miejscu na świecie.
III RZECZPOSPOLITA – HISTORYCZNY ZWROT REAKCYJNY
1. Postęp czy cofanie się?
Przejście narodu polskiego od feudalizmu do kapitalizmu, czyli od demokracji szlacheckiej do burżuazyjnej oznaczało historyczny postęp, rewolucyjny krok naprzód. Obrona przez Targowicę magnatów szlacheckich ustroju feudalnego, kiedy ludzkość już w niektórych państwach wkroczyła na drogę demokracji burżuazyjnej, doprowadziła do kolejnych rozbiorów, likwidacji państwa polskiego i 123-letniej niewoli narodu. Przejęcie władzy w Polsce w 1918 r. przez burżuazję oznaczało więc postęp w stosunku do feudalizmu i demokracji szlacheckiej. Powołanie do życia w 1944 r. Polski Ludowej, której ustrój miał charakter ludowo-rewolucyjny, również miało charakter postępowy, gdyż społeczeństwo przeszło do nowego ustroju społeczno-politycznego, a więc budowy bazy materialnej rewolucyjnego socjalizmu. Demokracja ludowo-rewolucyjna w Polsce miała charakter postępowy w stosunku do kapitalizmu i demokracji burżuazyjnej z okresu Polski międzywojennej, oznaczała historyczny krok naprzód zgodnie już wówczas z przechodzeniem ludzkości w wielu państwach do budowy społeczeństwa bezklasowego, komunistycznego. Polska z kraju zacofanego o przewadze gospodarki rolnej i wsi nad miastem przekształciła się w państwo przemysłowe i przewadze miasta nad wsią. Świadczy o tym wysokie tempo wzrostu gospodarczego, szczególnie produkcji przemysłowej i dochodu narodowego oraz wszechstronny rozwój nauki i kultury. Polska Rzeczypospolita Ludowa (PRL) stała się państwem demokracji ludowo-rewolucyjnej, w którym główną rolę budowniczych podstaw socjalizmu sprawowały najszersze masy pracujące pod politycznym kierownictwem klasy robotniczej i jej partii. Obecny zaś kontrrewolucyjny przewrót i powołanie do życia przy „okrągłym stole” III RP oznacza historyczny reakcyjny zwrot do tyłu, kontrrewolucyjne cofnięcie się od rewolucyjnego socjalizmu do kapitalizmu. W rzeczywistości III RP jest folwarkiem syjonistów i rewizjonistów, bezlitośnie wyzyskujących przytłaczającą większość społeczeństwa polskiego.
2. Kolosalne koszty kontrrewolucyjnego przewrotu
„W czasie wojny Polska straciła 65 proc. zakładów przemysłowych i 55 proc. infrastruktury kulturalno-oświatowej. Stolica i historyczne grody: Wrocław, Gdańsk, Szczecin, Kołobrzeg, Bolesławiec, Głogów i inne leżały w gruzach. Produkcja rolna spadła o połowę. Zachodni eksperci uważali, że Polska potrzebuje aż 50 lat, aby odbudować kraj ze zniszczeń i upadku. Naród pod wodzą „komunistów” już w 1948 r. osiągnął przedwojenny poziom produkcji” … „lata 1980-1981 przyniosły obniżenie dochodu narodowego i produkcji o 25 mld USD. Straty w dochodzie narodowym i produkcji na koniec 1983 r. wyniosły 50 mld USD. Straty z powodu złych rozwiązań i niewykorzystania zainstalowanego majątku narodowego, posiadanych surowców i nagromadzonego intelektu w latach 1980-1989 szacuje się na około 95 mld USD. Rządy ekip solidarnościowych spowodowały dalszy spadek produkcji, niewykorzystanie majątku i zmniejszenie dochodu o kolejne 30 do 35 mld USD. Razem walki polityczne, strajki, demonstracje, wewnętrzna emigracja, żółwie tempo pracy i głoszenie „zbawiennych” rozwiązań kosztowały państwo polskie w latach 1980-1993 horrendalną sumę 125-130 mld USD” … „W całej dekadzie 1980-1990 dochód narodowy na jednego mieszkańca był o 12 proc. niższy niż w 1980 r., a dochód do podziału niższy aż o 18 proc. Początek lat 90. przyniósł dalsze obniżenie dochodu narodowego o 40 proc. W tym okresie Polska straciła potworną sumę dochodu narodowego 120 md USD. Żaden cywilizowany kraj w Europie nie przeżył takiego załamania gospodarczego, degradacji państwa i poniżenia samych obywateli” (Aleksander Kopeć „Pułapka historii”). Poza tym, jak podaje GUS, poniżej minimum socjalnego żyło w Polsce w 1990 roku 20 proc. rodzin, w 1991 – 25 proc., w 1993 – 39 proc, a w 1997 roku – 47 proc. rodzin. 3. Bezrobocie będzie wzrastać Najbardziej zbolałą raną społeczną jest bezrobocie, szczególnie wśród kobiet; w kapitalizmie jest ona nie do zlikwidowania. Dopiero rewolucyjny socjalizm jest w stanie zlikwidować ten bolesny problem. Już w PRL bezrobocie nie było problemem. Obowiązek pracy musi dotyczyć wszystkich ludzi zdolnych do pracy. Tymczasem w syjonistyczno-rewizjonistycznym folwarku III RP jest obecnie co najmniej 5 mln bezrobotnych. Do 2 milionowego bezrobocia GUS przyznaje się oficjalnie. Nie bierze pod uwagę około pół miliona niezarejestrowanych bezrobotnych oraz około miliona osób bez ziemi i bez pracy na wsi. Poza tym ”za chlebem” przebywa obywateli polskich za granicą około 2 mln osób.
HANIEBNA ROLA ŻYDOWSKICH NACJONALISTÓW BURŻUAZYJNYCH
Nie ulega wątpliwości, że komuniści-marksiści są wrogami wszelkich przejawów nacjonalizmu i rasizmu, że stoją oni na stanowisku równości wszystkich narodów, bez której niemożliwa jest jakakolwiek współpraca międzynarodowa. Prawo do równości i niepodległego bytu ma każdy naród. Komuniści nie są antysemitami. Jeżeli jednak krytykę działalności syjonistycznej, tj. żydowskich nacjonalistów burżuazyjnych, nazywa się antysemityzmem, to każdy uczciwy Żyd czy Polak, jeżeli się to dzieje w Polsce, musi określić takie stanowisko świadomym kłamstwem, obroną syjonizmu atakiem. W rzeczywistości krytykę syjonistycznej bermanowszczyzny sami syjoniści nazywają antysemityzmem. Jest to przejaw znanej taktyki „łapaj złodzieja”, a więc świadomy szantaż i bezczelność, brutalne tłumienie krytyki celem nie dopuszczenia do jawnego przedyskutowania syjonistycznych błędów i łamania prawa przez organy bezpieczeństwa, które w pełni znajdowały się w ”rękach i pod kontrolą syjonistycznej bermanowszczyzny”.
Nacjonalizm, to nie patriotyzm, występuje w każdym narodzie przeciwko innym narodom, trzeba go krytykować i likwidować. Jerzy Urban poucza ”ciemnych” antysemitów polskich w taki oto sposób: „Syjonizm to nie jest ideologia zmierzająca do zagarnięcia władzy nad Polską, jak to wtedy (w 1968 r. – KM) twierdzili i Gomułka i moczarowcy. Przeciwnie to jest ideologia szowinistycznej obojętności wobec innych niż żydowski narodów. Syjonizm zajęty jest tylko budowaniem potęgi państwa izraelskiego” („DZIŚ”, marzec 1998). Nie można przeciwstawiać Gomułki moczarowcom, ponieważ Gomułka nie podlegał Moczarowi, który nie był jego rywalem. Moczar wykonywał polecenia i decyzje Gomułki, partii i rządu. Gomułka w 1968 r. mówiąc, że „syjoniści zmierzają do zagarnięcia władzy nad Polską”, mówił prawdę, ponieważ po rehabilitacji prawicowo-nacjonalistycznego odchylenia na III Zjeździe PZPR w 1959 r, stopniowo wygasał sojusz grupy Gomułki z grupą syjonistyczną bermanowszczyzny. Odeszli z władz partyjnych kolejno: J.Albrecht, J.Morawski, W. Matwin i R.Zambrowski. Poza tym podczas manifestacji ulicznych młode pokolenie syjonistycznej bermanowszczyzny i trockistowskie bandy „komandosów” wznosili hasła niesione na transparentach „Precz z Gomułką, Zambrowski do Biura Politycznego”. Jerzy Urban świadomie mija się z prawdą, mówiąc, że ”syjonizm jest ideologią szowinistycznej obojętności wobec innych niż żydowski narodów”, ponieważ, np. obecny minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek w wywiadzie dla prasy powiedział, że on „nienawidzi narodu polskiego”, a więc jego syjonistyczna ideologia nie jest obojętna, lecz wręcz wroga narodowi polskiemu. Jeżeli syjonistyczna bermanowszczyzna w ZSRR pod tajemniczym szyldem Centralnego Biura Komunistów Polskich w ZSRR, opowiadała się przeciwko tworzeniu wojska polskiego w ZSRR, ponieważ, jak wówczas mówili: ”Po co nam wojsko polskie, mamy Armię Czerwoną”. A więc nie byli oni „syjonistycznie obojętni”, lecz zdecydowanie wrogo ustosunkowani do budowy Polski Niepodległej, którą wbrew ich woli stała się Polska Ludowa. A jeżeli syjonizm „zajęty jest tylko budowaniem potęgi państwa izraelskiego”, to manifestacyjne ucztowanie i wypowiedzi osób, zajmujących wysokie stanowiska w PZPR i w PRL oraz w wojsku, nauce, kulturze, prasie i propagandzie na cześć i chwałę zwycięstwa Izraela nad Arabami, ideologicznie nie oznaczało obojętności wobec narodu i państwa polskiego, które przecież potępiło agresję Izraela i zerwało z nim stosunki dyplomatyczne. Nacjonalista, gdziekolwiek jest, żyje tam i postępuje jak nacjonalista. Odnosi się to także do syjonistów, tj. żydowskich nacjonalistów burżuazyjnych. Syjonizm – mówi J.Urban – „zajęty jest tylko budowaniem potęgi państwa izraelskiego”. Czyżby ? Izrael pod względem ludności i obszaru jest państwem małym i tworem sztucznym. Tylko pod względem wojskowym i strategicznym traktowany jest przez imperializm amerykański, jako jego własna Legia Cudzoziemska, która stoi na straży interesów amerykańskich dotyczących 2/3 zasobów światowych ropy naftowej na Bliskim Wschodzie, a więc w krajach arabskich.
Stała gotowość bojowa Izraelskiej Legii Cudzoziemskiej kosztuje USA parę miliardów dolarów rocznie. Izrael jest znienawidzony przez narody arabskie. A jeżeli potęga izraelska jest rajem dla syjonistów, to dlaczego Żydów w Nowym Yorku jest więcej niż w Izraelu ? Żydowscy nacjonaliści burżuazyjni w Izraelu, Polsce i nie tylko w Polsce, to „piąta kolumna” obrony interesów finansjery imperializmu amerykańskiego. Rozbicie i likwidacja syjonistycznych awanturników w 1968 roku podczas tak zwanych „wydarzeń marcowych” nie miała charakteru antysemickiego. Oskarżenie takie jest świadomym zakłamaniem rzeczywistych wydarzeń, które rozpoczęły się od 6-ciodniowej wojny i zwycięstwa w 1967 r. Izraela nad Arabami, a zakończyły wiosną 1968 roku. Jest to haniebne wypaczanie prawdy historycznej. Powstaje pytanie dlaczego historycy i uczeni milczą? Czyżby wszyscy oni byli syjonistami ? Jednak jak mogą uczeni i historycy występować przeciwko bezpodstawnemu i oszczerczemu oskarżaniu narodu polskiego o antysemityzm, jeżeli prezydent państwa dekoruje najwyższym odznaczeniem Orderem Orła Białego syjononistów, np. Kuronia i Modzelewskiego, za rzekome krzywdy jakie wyrządzili im w 1968 r. polscy wrogowie syjonizmu. Na uroczystość dekoracji Jacek Kuroń przyszedł nie w normalnym garniturze, ponieważ rzekomo czuje się w nim jak pajac, lecz w charakterze kowboja, w amerykańskim ubraniu pastucha bydła i wskutek tego, ozdobiony najwyższym orderem państwa, wyglądał jak błazen na dworze królewskim. Niektórzy syjonistyczni filozofowie wierząc, że naród polski jest narodem antysemickim, pouczają: skoro Polacy są wierzący, to powinni wiedzieć, że Jezus Chrystus, Matka Boska i Adam Mickiewicz byli Żydami, wobec tego syjonistów należy kochać, lecz ci dobroduszni intelektualiści, zapominają, że sami nie są ani Chrystusami, ani wielkimi poetami, a poza tym nie należy zapominać, że Judasz był także Żydem. Czyżby wtedy był on już syjonistą ?
Każda mniejszość narodowa, a więc także żydowska, nie może zapominać, że aby być i żyć w tym kraju w dobrych stosunkach z narodem panującym, którym są etniczni Polacy, winna stać zawsze po stronie postępu, a więc pomagać sobie i całemu społeczeństwu posuwać się w rozwoju naprzód, a nie ciągnąć do tyłu. Tymczasem syjoniści stanęli w Polsce po stronie reakcji i kontrrewolucji, dokonali przewrotu w drodze wielkiego oszustwa i zakłamania, mówiąc głównej sile przewrotu społecznego, klasie robotniczej, że będzie jej lepiej, że „socjalizm – TAK, wypaczenia – NIE”, a później postąpili odwrotnie, dokonali zwrotu społeczno-politycznego do tyłu, przeszli od postępowego budownictwa rewolucyjnego socjalizmu, do restauracji kapitalizmu, a więc panowania burżuazji i reakcji. Takim właśnie grzechem śmiertelnym i historyczną hańbą okryli się syjoniści, konkretnie syjonistyczna bermanowszczyzna. l tej prawdy historycznej nie da się ukryć ani zagłuszyć kontrrewolucyjną propagandą. Uwagi końcowe Rozwój społeczeństwa, jak przyrody, postępuje naprzód zgodnie ze swoimi prawami, których człowiek nie może zmienić, ani zlikwidować. Może jednak i powinien je wykorzystać uwzględniając ich kierunek rozwoju. „Społeczeństwo – mówi Engels – nie posuwa się naprzód po linii prostej, lecz zygzakami”, ulegając grze sprzecznych sił rozwoju, jego bieg bywa czasem przejściowo zahamowany. Takim właśnie przejściowym zahamowaniem rozwoju socjalizmu w Polsce, jest obecna jego klęska. Jednak wiele oznak wskazuje, że jeżeli Polska Ludowa przetrwała prawie dwa pokolenia, to III RP prawdopodobnie nie przetrwa jednego. Wszystko zależy w największym stopniu od postawy i aktywności rewolucyjnej proletariatu wielkoprzemysłowego. Baza materialna i struktura socjalnego składu społeczeństwa polskiego jest korzystna dla zwycięstwa w stosunkowo krótkim okresie sił postępu społecznego i tym samym wejścia na nową drogę budowy rewolucyjnego socjalizmu, ucząc się na własnych błędach. Największym nieszczęściem jest brak zorganizowania się politycznego w partii rewolucyjnej awangardy proletariatu i inteligencji postępowej, w której rewolucyjni robotnicy powinni stanowić co najmniej dwie trzecie w całej partii oraz w jej władzach naczelnych i terenowych, szczególnie w wielkich zakładach pracy. Aby obalić panowanie syjonistyczne bermanowszczyny i jej sojuszników-rewizjonistów, konieczne jest bez żadnej zwłoki powołanie do życia partii politycznej proletariatu przez awangardę rewolucyjną przede wszystkim członków związków zawodowych. Bowiem tylko taka partia jest w stanie, po pierwsze, zjednoczyć w jednym klasowym związku zawodowym wszystkich robotników, i po drugie, pokierować ich działalnością polityczną. Nowe partie powołane przez Lecha Wałęsę i Mariana Krzaklewskiego, o zabarwieniu chrześcijańsko-demokratycznym mają charakter zdecydowanie reakcyjny, służą interesom burżuazji i reakcji. Klasa robotnicza ma własne interesy społeczne i polityczne. Proletariat może działać politycznie jako klasa tylko będąc zorganizowany w swojej POLSKIEJ PARTII KLASY ROBOTNICZEJ, której szeroką bazę społeczną stanowią wszyscy robotnicy zorganizowani w klasowym związku zawodowym robotników. Jest to największe i najpilniejsze zadanie, ponieważ proletariat wielkoprzemysłowy bez swojej rewolucyjnej partii jest niczym, a zorganizowany politycznie w swojej partii staje się w Polsce potęgą nie do pokonania. Bierność i milczenie to zguba !
Warszawa, 13 maja 1998 roku
Kazimierz Mijal
Kazimierz Mijal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz