W latach 1945 - 1989, gdy Polska była protektoratem Moskwy oferta kościoła kat. była atrakcyjna dla około 80% Polaków. Kościoły były pełne wiernych, a funkcjonariusze KRK byli otaczani dużym szacunkiem. Kościół jawił się jako przedsionek zamożnego Zachodu w opozycji do codziennych realiów szarego PRL. Protektor, czyli ZSRR był odbierany jako państwo biednych i zacofanych ludzi, którzy ostatnie pieniądze wydali na zbrojenia.
Sytuacja zmieniła się w latach 90 tych, gdy powoli kościół zaczął być utożsamiany z dziadowskim konserwatyzmem, słabością pierdołowatych katolików i ogólnie został uznany za organizację ludzi mających średni kontakt z rzeczywistością. Długo wyczekiwany cios w serce nastąpił w latach 2004 / 2005, gdy Polska wstąpiła do UE, a syn ziemi wadowickiej ustąpił z zajmowanego stanowiska. Projekt IV RP z lat 2005 - 2007 zawalił się i podnieść się nie może. W dużej mierze na własną prośbę.
Kościół kat. w Polsce przestaje pełnić dotychczasową rolę organizacji plemiennej. W praktyce kiedyś mieliśmy do czynienia z Polskim Kościołem Katolickim. Teraz jest to ograniczone do środowiska Radia Maryja, czyli około jeden milion Polaków o poglądach moherowych. Jest to pewien potencjał społeczny, ale raczej defensywny. Polski, ludowy katolicyzm nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem i jest to wręcz naturalne. Religia ta została narzucona nam z zewnątrz. Nie dziwne, że prawdy tej wiary nasze moherki traktują wybiórczo.
Jako osoba o poglądach moczarowsko - grunwaldowskich muszę postawić pytanie: cóż czynić towarzyszki i towarzysze?
Chrześcijaństwo jest zupełnie nieatrakcyjne. Każdy mieszkaniec naszej planety może zostać chrześcijaninem. Zaś Polakiem trzeba się urodzić. W polskim modelu religijności najbardziej liczy się obrzędowość, czyli publiczne okazywanie swej wiary. Uważam, że trzeba praktykować, a kwestia szczerej wiary to prywatna sprawa i nie warto się tym zajmować na forum publicznym.
Ateizm (promowany przez środowiska pro unijne, pro brukselskie) jest nudny i niezbyt widowiskowy. Za bardzo nie ma co praktykować. Parady równości czy inne imprezy multi kulti w Polsce wielkiej popularności raczej nie mają. Do tego dochodzi realne zagrożenie napływem imigrantów wyznania muzułmańskiego. Nachalna, wymuszana laicyzacja oraz poprawność polityczna staje się zagrożeniem dla dziedzictwa Polski Ludowej. Tylko państwo narodowe może najpełniej zabezpieczyć interes ludzi pracy.
Mając na uwadze powyższe warto promować rodzimą, niepowtarzalną obrzędowość, której nie ma ani na Zachodzie, ani na Bliskim Wschodzie. Polska tradycja obchodzenia Świąt Przesilenia Zimowego, Świąt Wiosennych, Wianków czy Dziadów składa się na nasz polsko - słowiański charakter narodowy i warto o to dbać. Wiadomo, że na co dzień człowiek jest zagoniony i nie ma czasu na religię. Jednak od święta trzeba wręcz demonstracyjnie praktykować dzielenie się jajkiem na wiosnę, topienie Marzanny, skakanie przez ognisko podczas Wianków, palenie świeczek na grobach jesienią, dodatkowe nakrycie dla duchów na wigilijnym stole podczas przesilenia zimowego. Obrzędowość ta ma charakter ludowy (rodowo - plemienny). Naród jako rodzina rodzin.
W trakcie spisu powszechnego trzeba wymóc na rachmistrzu aby zaznaczył naszą (nie szkodzi, że tylko symboliczną) przynależność do jednego z kilku słowianowierczych związków wyznaniowych. Nie warto zaznaczać przynależności, do żadnej z chrześcijańskich organizacji, ze względu na ich bliskowschodnie pochodzenie. Chrystianizm to azjatycka religia, która tresuje Polaków aby przebaczali i prosili o przebaczenie.
Obrzędowość rodowo - plemienna lepiej nas przygotuje do możliwego starcia z naporem muzułmanów z Południa. Ateizm oraz chrześcijaństwo to ideologie kosmopolityczne i dlatego podchodzę do nich sceptycznie. Należy praktykować obrzędowość ludową, narodową, wiarę ojców... No chyba, że ktoś jest pochodzenia bliskowschodniego i jego przodkami byli Abraham, Jan, Izaak, Józef czy inny Mojżesz. Wtedy rzeczywiście, bycie chrześcijaninem może mieć sens.
Ja jestem Lechitą i to właśnie Lech jest moim przodkiem. Z hebrajskim Adamem nie mam nic wspólnego.
GW nawet do rąk nie biorę.
Ja jestem Lechitą i to właśnie Lech jest moim przodkiem. Z hebrajskim Adamem nie mam nic wspólnego.
GW nawet do rąk nie biorę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz