piątek, 21 czerwca 2013

Do Rzeczy nr 21



















Na pierwszy ogień rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim. Obecnie sondaże premiują PiS, ale to
wcale nie oznacza, że partia prezesa Kaczyńskiego będzie tworzyć rząd po roku 2015.
Nawet jeśli PiS wygra wybory (powiedzmy 35%), to przeciwko sobie będzie miał sojusz
PO/SLD/PSL, który łącznie będzie miał tak samo około 35%. PiS nie dojdzie do
władzy ponieważ strach Kaczyńskim i Maciarewiczem jest tak silny, że pozostałe
sejmowe ekipy zjednoczą się przeciwko zwycięzcy. Szanse na silny i stabilny rząd
firmowany przez PiS są bardzo małe. Jednym z powodów tego stanu rzeczy jest
torpedowanie pomysłu 460 JOW do sejmu przez główne ugrupowania, czyli
PiS, SLD, PSL. Platforma teoretycznie popiera JOW, ale w praktyce skutecznie
zablokowała ten pomysł. Pamiętam rozmowę Lecha Kaczyńskiego z Moniką Olejnik,
w której prezydent wypowiedział się przeciwko JOW. PiS popełnił duży błąd, że
nie podjął tematu JOW - pozwoliło by to osiągnąć dwa cele. Po pierwsze:
przyciągnięcie do partii wielu wyborców, którzy na co dzień raczej niechętnie angażują się
politycznie, mimo, że sprzyjają poglądom centro prawicowym.
Po drugie: dzięki 460 JOW w roku 2015 PiS mógłby zwyciężyć w około 250
okręgach co pozwoliłoby na samodzielne rządzenie.

Wyraźnie widać, że PiS to partia, która zachowuje myślenie rodem z Okrągłego Stołu.
Po prostu chodzi oto by przypadkowe społeczeństwo Polaków trzymać z dala od
wpływu na kształt list wyborczych do sejmu. PiS to partia centralistyczna, w której
poseł ma być zależny od prezesa, a nie od wyborców. Paweł Kukiz ma rację mówiąc,
że obecnie w sejmie mamy pięć PZPRów. W dalszym ciągu mieszkamy w starej
Polsce Ludowej. Ja oczywiście popieram ludowładztwo, a najbardziej anglosaską
ordynację wyborczą. Prawdziwa władza ludowa to 460 JOW do sejmu.

Polska Ludowa powinna być Republiką.

Władza wykonawcza: Prezydent
Władza ustawodawcza: sejm i senat
Władza sądownicza: niezawisłe sądy













W rubryce Real Historik mamy niezmordowanego Piotra Zychowicza, który twierdzi, że:
"W II RP wszystko było lepsze niż w III RP. Lepsi byli politycy, lepsze były granice,
lepsze było powietrze...". Jeśli ktoś pisze pod hasłem Real Historik to przydało by się nieco
więcej poczucia realizmu.

II RP chyba rzeczywiście powinna była podpisać sojusz z III Rzeszą i dzięki temu trwać
przez kolejne powiedzmy 40 lat, a może i do dzisiaj. Jednak z wielu względów tak się nie
stało i we wrześniu 1939 II RP zakończyła swój żywot. Trzeba przyznać, że miała sporo
osiągnięć (np: Gdynia, COP, Azoty Tarnów), ale niestety to nie starczyło by zachować niepodległość.

Zychowicz pisze, że II RP miała lepsze granice. No, tu już odjechał zupełnie...
Ówczesne granice były bardzo nieciekawe, jednak na inne nie było nas stać.
Takie czasy. Rzut oka na mapę wystarczy, by się przekonać, że II RP była
państwem rozciągniętym w wielu kierunkach, a w jej granicach było kilka milionów
mniejszości narodowych, które tylko czekały na sposobność by udowodnić
swe racje. Niemcy na Pomorzu, Śląsku, Wielkopolsce nie są u siebie, więc ich
racje są zerowe. Jednak Ukraińcy na Wołyniu i Podolu są właśnie u siebie i to my
Polacy byliśmy tam osadnikami, kolonizatorami, a czasami okupantami.

Dobrze, że po roku 1945 nastąpiła Polska Ludowa i separacja Polaków i Ukraińców.
Bez tego mielibyśmy konflikt na miarę wojny w byłej Jugosławii.


Na temat Wołynia pisze też RAZ. Zgadzam się z ministrem Nałęczem, że
rzeź dokonana przez UPA to była czystka etniczna realizowana metodą ludobójstwa.
Aby uniknąć takich ekstremizmów należy dążyć do państwa socjalistycznego.
Trzeba ściśle kontrolować granice, a niestabilne mniejszości wysiedlać
na wzór akcji Wisła.


Piotr Zychowicz ogólnie mnie drażni, ale w sprawie profesora Krzysztofa Jasiewicza
to akurat redaktor Zychowicz ma rację. Profesor Jasiewicz ma prawo publikować
swoje poglądy - nawet jeśli niektórym środowiskom niezbyt przypadną do gustu.




Rzeczpospolita Trojga Narodów to był ciekawy projekt, który mógł
przerwać ciążenie Kozaków w stronę Moskwy.

Niestety niektórzy Polacy uważają naród ukraiński za gorszy i nierównoprawny.
Podobnie carska Rosja nie uznawała prawa Polaków do własnej państwowości.
Skutki takiej polityki są opłakane...



profesor Tazbir o Ukrainie








































Dywizja SS Galizien to już kompletna naiwność i przegięcie pały.
Nawet niektórzy banderowcy z UPA byli sceptycznie nastawieni
to takiej formy współpracy z Niemcami.

Cytat z Wikipedii dotyczący powojennych losów żołnierzy SS Galizien:
 
 "Generał Pawło Szandruk bezpośrednio po kapitulacji jednostki zażądał od Brytyjczyków spotkania w cztery oczy z generałem Władysławem Andersem, swym dowódcą z września 1939 r. (ówcześnie dowódcą II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie na froncie włoskim), które mu umożliwiono.
 
 W konsekwencji osobistej interwencji gen. Andersa w Londynie, a także stanowiska Stolicy Apostolskiej, Brytyjczycy mimo sowieckich żądań nie wydali żołnierzy ukraińskich Stalinowi, gdyż uznali ich za obywateli polskich (byli nimi bezsprzecznie do 1939agresja i okupacja sowiecka z 17.09.1939 nie zmieniała ich statusu prawnego) i umożliwili im osiedlenie się w r. 1947 w Wielkiej Brytanii i krajach Wspólnoty Brytyjskiej."
 
 
 












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz