wtorek, 2 lipca 2013

Do Rzeczy nr 23
















Ktoś w SLD wpadł na pomysł świętowania urodzin 
towarzysza generała Wojciecha Jaruzelskiego na terenie sejmu.
Pomysł chyba raczej średni. Nie wiem, czy to się przełoży na wzrost
notowań ekipy Leszka Millera. Chyba lepiej by było wynająć na sobotę 
i niedzielę jakiś urokliwy hotel pod Warszawą i tam urządzić grubą imprezę.
Coś na zasadzie: jest Generał - jest Impreza.
Potem w poniedziałek wrzucić fajne zdjęcia na FB. 
Cały naród fetuje urodziny swego przywódcy.
Było by miło...


A tu niestety mroczne siły prawicy postanowiły dać odpór.
Ruch Narodowy podobno ma blokować sejm by nie dopuścić
generała Jaruzelskiego i delegację SLD do budynku na Wiejskiej.
Oczywiście dla dziarskich chłopców z RN jest to dobra okazja do 
auto promocji. I chyba właśnie owa promocja Ruchu Narodowego
jest najważniejsza dla kierownictwa naszych post endeków.
Leszek Miller też chyba liczy na zainteresowanie mediów, aby
za ich pośrednictwem ukazać swe męskie i odpowiedzialne oblicze
na tle rozgorączkowanych młokosów nasiąkniętych ideą Wielkiej Polski.
Młodzi z RN chcą się wykazać radykalizmem, którego brakuje
starym z PiS. Cała ta impreza to polityczna i medialna ustawka.

Tygodnik Lisickiego przeznaczył jakieś dziesięć stron na ostrą 
krytykę generała Jaruzelskiego. Tak czy owak ta krytyka mnie
nie przekonuje. Po 23 latach Polski wolnej od Rosji
mogę stwierdzić, że III RP wypada równie przeciętnie jak PRL.
Polska Ludowa powstała w wyniku decyzji mocarstw, które 
zwyciężyły w II wojnie światowej. III RP też zaistniała dzięki
protekcji Waszyngtonu, Watykanu, Bonn, Paryża, a Leszek Miller
dzielnie wyszarpnął trochę dolarów naszym towarzyszom z Moskwy.


W latach 1990 - 2013 blisko dwa miliony Polaków zostało zmuszone
do wyjazdu z Polski. Wyjechali aby dostać pracę za lepsze pieniądze
lub żeby załapać się na jakiekolwiek zatrudnienie.
Do tego dochodzi niestabilna sytuacja na rynku pracy i płacy w III RP.
Z perspektywy czasu PRL zaczyna się jawić jako
kraj, w którym mimo pewnych niedogodności dawało się żyć.


Przyrost naturalny 


Okrągły Stół to konsekwencja stanu wojennego. 
Zwyczajnie strona partyjno rządowa (grupą trzymającą władzę po tej stronie
byli oficerowie WRON) dogadała się ze stroną solidarnościowo kościelną.

Konsekwencją tego kompromisu bywały także sytuacje wręcz komiczne.
Oto pełnomocnikiem Kościoła Katolickiego przed Komisją Majątkową był
swego czasu były funkcjonariusz MSW - absolwent Studium Nauk
Społecznych przy KW PZPR.












Tak więc ja na pełnym luzie podchodzę do wprowadzenia stanu wojennego.
Coś wierzyć mi się nie chce, że gdyby generał Jaruzelski w roku 1981 oddał władzę Solidarności
to dla zwykłych Polaków oznaczało by to poprawę sytuacji.
Raczej było by to wcześniejsze zapoznanie się z likwidacją miejsc
pracy, masowym bezrobociem, przejmowaniem co lepszych zakładów
pracy przez zachodni kapitał.

Sytuacja gospodarcza pod koniec lat 80tych była kiepska, a do tego
dochodziło zmęczenie materiału w szeregach PZPR. To popchnęło ekipę WRON
do podziału władzy z ludźmi Solidarności i Kościoła. Oferta towarzysza generała Kiszczaka
została przyjęta gładko i wdzięcznie. Rybka połknęła haczyk razem ze spławikiem che, che...

Oczywiście trochę przesadzam. Jednak nie będzie wielkim błędem jeśli napiszę, że
działacze opozycji antykomunistycznej okazali się całkiem podobni do swych
przeciwników z PZPR. To samo parcie na stanowiska i przywileje...
 


















Podoba mi się tekst redaktora Ziemkiewicza "Co wyrośnie z tego Ruchu?".
Sensowna ocena rzeczywistości, a jednocześnie zgrabna reakcja na wyczyny redaktora Łysiaka.
To krępujące i straszne, że czasem muszę przyznać rację RAZowi. Mam nadzieję, że
literat Ziemkiewicz dla przyzwoitości popełni za niedługo jakiś słabszy
artykuł abym mógł się z nim w pełni nie godzić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz