Anty polskie nastawienie premiera Camerona i wielu Anglików to
oczywiście przesada, temat zastępczy i ogólnie odwracanie kota ogonem.
Inna sprawa, że taki Anglik czy Holender może rzeczywiście się
złościć, gdy z pieniędzy budżetu wypłacane są zasiłki dla bezrobotnych
czy dodatki na dzieci.
Oczywiście, że Polacy powinni mieć pełne prawo do pracy na zachodzie,
lecz jeśli chodzi o wsparcie socjalne to już jest kwestia dyskusyjna.
Powiedzmy, że w roku 2020 Ukraina przystąpi do UE i następnie
jakieś 100 000 Ukraińców przyjedzie do Polski.
Ukraińcy powinni mieć prawo do pracy w Polsce.
Jednak nie ma mowy o żadnych zasiłkach dla bezrobotnych
czy dodatkach na dzieci.
Jeśli cudzoziemiec ma pracę i potrafi się utrzymać to spoko.
Jeśli jednak z jakiegoś powodu traci możliwość
zarobkowania to niech wraca do siebie i tam jako
obywatel swego kraju wystąpi o zasiłek.
To jest uczciwe i sprawiedliwe postawienie sprawy.
A żeby było jeszcze bardziej sprawiedliwie to Ukraińcy
powinni mieć prawo do zwrotu części zapłaconej składki ZUS
jeśli z góry wiadomo, że nie mają prawa do świadczeń socjalnych.
Pewnie wielu Polaków też chętnie zrezygnowało by z opłacania ZUS
nawet jeśli jednocześnie by utracili możliwość uzyskania
emerytury, renty, zasiłku chorobowego, becikowego...
* * *
Tygodnik Lisickiego zachęca czytelników do wysyłania
protestacyjnych kartek pocztowych do premiera Camerona
z żądaniem zaprzestania stygmatyzowania Polaków.
Pomysł słuszny, ale jest jeden szczegół.
Otóż jeśli wysyłamy list z Polski do Londynu
to z naszego polskiego punktu widzenia adres odbiorcy
zapisujemy w języku polskim. Tymczasem redakcja Do Rzeczy
zamiast Wielka Brytania napisała po angielsku UK.
Droga redakcjo! Jesteśmy w Polsce i piszmy po polsku.
Wszak większość nakładu znajduje swych nabywców w Polsce.
Wywiad z JKM zawsze zabawny - traktuję to w kategoriach rozrywkowych.
Korwin jest po to by go lubić, a nie po to by go traktować poważnie.
Ja go lubię...
Podoba mi się jego podejście do Rosji.
Tym bardziej lubimy Rosję im dalej jest ona do Polski.
Alkoprzewodnik Ziemkiewicza. Rzecz ważna i ciekawa.
Redaktor Zychowicz to człowiek autentycznie pro niemiecki.
Oto z jego (zresztą nawet ciekawego) artykułu o przedwojennych
ułanach dowiadujemy się, że kawalerzyści "wbrew kłamstwom
komunistycznej propagandy wcale nie szarżowali z lancami na czołgi".
Dziwne, że publicysta Zychowicz jakoś nie wspomina o prawdziwym źródle
tych kłamstw na temat kampanii wrześniowej.
Jakoś ani słowa o niemieckim filmie "Kampfgeschwader Lützow". Przypadek?
Wikipedia:
Jednym z członków partii komunistycznej jacy otwarcie sprzeciwili się mitowi o szarżach polskiej kawalerii na niemieckie czołgi był pułkownik Ludowego Wojska Polskiego – Zbigniew Załuski. Poświęcił on trzy lata na poszukiwania dowodów w postaci relacji bezpośrednich świadków mitycznych szarż i żadnego z nich nie znalazł. Swoje dociekania opublikował w serii artykułów zamieszczonych w miesięczniku oficerskim „Wojsko Ludowe” w 1960 roku[33], które ukazały się w formie książkowej po raz pierwszy w 1962 roku pt. „7 polskich grzechów głównych”. Książka wywołała jedną z najbardziej zaciekłych polemik prasowych dotyczących polskiej historii w okresie PRL-u. Była ona później wielokrotnie wznawiana w latach 60. i 70.
W swojej publikacji Załuski skrytykował m.in. Lotną Andrzeja Wajdy zarówno za przekłamania rzeczywistości, jak i za przeinaczenia treści utworu, na którym oparto fabułę filmu. W oryginalnym opowiadaniu Lotna, autorstwa Wojciecha Żukrowskiego, weterana września 1939 roku, ułani nie szarżują na niemieckie czołgi, ale na niemiecki biwak[34]. Załuski zauważa, że „Gdy po piętnastu latach (Żukrowski) przerabiał Lotną na scenariusz filmowy, śpiący biwak zmienił się raptem w kolumnę zmotoryzowanej artylerii w marszu i w... nacierające czołgi – i to jakie! Takie ogromne, jakich, jako żywo ludzkie oko nie oglądało nie tylko we wrześniu, ale i całej drugiej wojnie światowej. (Ale to już zasługa Andrzeja Wajdy, podobnie jak to żałosne rąbanie szablą w lufę czołgowego działa)”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz