piątek, 24 stycznia 2014

Do Rzeczy nr 52
































Wildstein na Euromajdanie 

Berkut atakuje Euromajdan podczas koncertu, który zorganizowała Telewizja Republika











Maciek Szkalej Wspierać morderców ,którzy okupują polskie ziemie? Nie,dziękuję.








Takie komentarze na profilu Do Rzeczy utwierdzają mnie w przekonaniu, że
na polskiej prawicy jest sporo osób kompletnie odjechanych
i lepiej trzymać się od nich z daleka.

Jeśli zwolennicy prawicy częstują kogokolwiek
epitetami w stylu "zwierzęta" czy "mordercy" to szkoda na nich czasu.


* * *

Wg mnie najlepsze jest utrzymywanie na Ukrainie
obecnego stanu rzeczy. Obecna władza w Kijowie
utrzymuje umiarkowany kurs pro moskiewski i to chyba wszystkich urządza.

Naiwnością jest wiara, że pro zachodnia Ukraina
w stylu Juszczenki czy Tymoszenko była by krajem
demokratycznym. Nawet Polska i inne kraje UE cierpią na
deficyt demokracji, więc obecny prezydent Janukowycz aż tak źle na tym
tle nie wypada. Choć oczywiście pro moskiewska władza
traktuje swych poddanych ostro i brutalnie.
Być może protestantom chodzi o bardziej ludzkie traktowanie,
a nie jakieś europejskie mrzonki.







Ukraina jest krajem dużym i niejednolitym.
Znaczna część tego państwa zawsze będzie ciążyła ku Rosji, zaś
Ukraina zachodnia tradycyjnie się orientuje na
państwa niemieckie, czyli RFN i Austrię.

Dla ukraińskich narodowców z Podola czy Wołynia
naturalnym oparciem był i będzie Berlin.

Zaangażowanie PiS i jego sympatyków po stronie
euromajdanu wydaje mi się jakąś nadgorliwością.

Ja rozumiem, że wielu młodych Ukraińców
buntuje się przeciwko skorumpowanej władzy, która traktuje ich
jak bydło. Jednak pro zachodnia alternatywa wcale nie
koniecznie musi być lepsza.

Nawet władze w Berlinie nie palą się do mocniejszego
wsparcia kijowskich protestów. Trudno im się dziwić
wiedząc, że mają miliardowe kontrakty z Rosją.

Warszawa oczywiście powinna oficjalnie popierać
ukraińskich, pro zachodnich wolnościowców.
Ładnie to wygląda w serwisach informacyjnych.

Wspierając ukraiński nacjonalizm można
nieco opóźnić odbudowę imperialnej Rusi ze stolicą w Moskwie.
Jednak z drugiej strony nie ma co z tym przesadzać. Zobaczymy.















Cezary Gmyz na temat płk Aleksandra Makowskiego.


Bronisław Wildstein przy okazji sprawy wiceministra Królikowskiego
wspomina o neutralności światopoglądowej państwa.

Na obecną chwilę takiej neutralności nie ma i długo nie będzie.
W latach 90tych wraz z podpisaniem konkordatu de facto
uznano, że polscy podatnicy będą łożyć na promowanie jakiegoś
konkretnego światopoglądu. Akurat w latach 90tych najsilniejszy
okazał się katolicyzm, który przekłada się na bardzo konkretne
uposażenia dla katechetów czy kapelanów.

Jednak w latach 2004 / 2005 dla środowiska liberalno - laickiego
powiały bardziej przychylne wiatry. Otóż Polska wstąpiła do
Unii Europejskiej, a zaraz potem syn ziemi wadowickiej
przeniósł się do krainy wiecznych łowów.

Obyczajowa lewica poczuła wiatr w żaglach i wydumała
własny biznes plan, który ma ten sam cel co ten katolicki (konkordatowy).
Celem tym jest podłączenie się do pieniędzy podatników.

Jedynym rozsądnym rozwiązaniem takich sporów jest
przeniesienie ich na szczebel lokalny.
Należy wprowadzić bezpośrednie wybory starostów powiatowych oraz
marszałków województw.
To starosta powinien decydować o priorytetach lokalnego budżetu.
Przykładowo samorząd Zielonej Góry czy Zgorzelca
przeznaczy więcej pieniędzy na tęczowy genderyzm, a
samorząd Krosna czy Sanoka wspomoże czarną katechezę.

Zaś samorząd Płocka zamiast stracić kasę na ideologiczne pierdoły
dofinansuje budowę odcinka drogi czy mostu.

Podobnie można przeprowadzić kompromis aborcyjny.
W głosowaniu ludowym każde województwo decyduje
o zakresie legalności przerywania ciąży.
Podkarpacie wprowadza całkowity zakaz, a
przykładowo Dolny Śląsk pełną dowolność.
Pozostałe województwa gdzieś tak po środku.

Jednak na takie państwo neutralne światopogladowo nie ma
zgody ze strony części prawicy, która w istocie pogardza
przypadkowym społeczeństwem.

Zabawne, że i na lewicy są aktywiści, którzy
autentycznie boją się demokracji bezpośredniej.
Część lewicy boi się Polaków tak samo jak część kato prawicy.









Ciekawe czy nasz Tomek Terlikowski
bardziej się inspirował swojskim BEHEMOTH, czy
też bardziej mu zaimponowali dziarscy chłopcy z NSDAP?















Ciekawa rozmowa z Frederickiem Forsythem.
Mam ogromny sentyment do tego autora.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz